Witajcie!

Witajcie na blogu z analizami Gumki Team!
Jeśli macie jakieś uwagi, blogi do analizy lub inne problemy piszcie na gumkateam@vp.pl choć nie zawsze pomożemy.
Nowe analizy w sobotę lub niedzielę.

sobota, 27 czerwca 2009

W poszukiwaniu zaginionego przecinka, czyli córka Voldemorta numer 9775239. Część 2 i ostatnia.

Oto druga część analizy „Pani i Władczyni”. Ofiara się nie zmieniła: http://corka-voldemorta.mylog.pl
I jeszcze coś…
Drogi Michaelu Josephu Jacksonie:
Niech ci ziemia lekka będzie, szatan przyjmie w ramiona swe, a leki niech pod ręką będą i nigdy ich ci nie zabraknie.
Amen.

ROZDZIAŁ III tłuczek głowa .. ał ....
Witaj. Miło cię poznać Tłuczku Głowa.

Ogłoszenia duszy Pasterskiej :P
Lol?


dziekuje za 33 komętarze pod poprzednia notka ;****
dziekuje za natchnienie ;****
I czego wy piszecie te „komętarze” pod jej notką?! Przez takie coś mam coraz mniej wolnego czasu! Gdyby mi jeszcze za to płacili…

Adrian nie jest związany z Ową RUDA dziewczyna to miał być taki motyw natrętnej nastolatki :P która ugania się za chłopakiem.
Jakie to pospolite.

a teraz czyatć ! :P
Co?! Ty mi tu rozkazujesz?! To ty powinnaś się mnie słuchać! A teraz wyczyść moje glany! Na połysk!

Kolejny dzień zaczął się w miarę normalnie jak na wszystkie dni w Hogwarcie o dziwo nie spóźniłam się na żadną z lekcji i nie moje boskie fioletowe limo było prawie niewidoczne. Była sobota i jedyne co miałam to trening przed środowym meczem z Gryfonami.
No cuż… ślizgoni muszą w końcu wygrać.

- ROXY !!!!!!!!!- wrzasnęłam po tym co zobaczyłam. A mianowicie całującą się Roxy z Blaisem momentalnie wyszłam z pokoju i poszłam przed siebie.
Tak teoretycznie to powinna wejść w ścianę.

Jak ona mogła mi o tym nie powiedzieć byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami mówiłyśmy sobie wszystko najmniejsze szczegóły z naszego życia. A tu nagle zaskok .
Nawet to ile zjadłyście na śniadanie?

Myślałam bardziej że to jej zależy na Draco ale na Blaise ? Szłam korytarzem i weszłam na .
Weszła na spację! Też tak chcę.

- Sofie ! co ty taka chodzisz nie przytomna. – powiedział Adrian
Bo nie mogę wstać, taka jestem nieprzytomna.

- Nie nic mam pewien problem ale nie chce o tym gadać – odpowiedziałam chłopakowi który strasznie zawrócił mi w głowie
Zawrócił tak, że widziałaś swój tyłek? O! A słyszeliście ten kawał: Human, elf i krasnal sprzeczają się, kto… Dobra, dobra, analizuje dalej ^^”

Poszliśmy do jego dormitorium nie było nikogo oprócz nas no tak w końcu była sobota. Usiadłam w wygodnym fotelu Adrian usiadł obok mnie na łóżku i patrzał się na mnie.
To gdzie ona w końcu siedziała? Na fotelu czy na łóżku?

- Nie.. – zaśmiał się chłopak – Spróbuje dojść do tego dlaczego jesteś smutna.
Powodzenia!

- nic się nie stało naprawdę – uśmiechnęłam się – to o której ten trening ?
- Aj ale ty zapominalska jesteś ! o 15 ! – zaśmiał się
Skleroza nie boli.

-Sofie ! Poczekaj ! –usłyszałam znajomy mi męski głos
- oo Draco ! coś chcesz ? - powiedziałam
- No bo mam pytanie do ciebie.
- A tak wspominałeś faktycznie .. Więc o co chodzi ?
- No bo ojciec mi powiedział bo dowiedział się od Dumbledora że w grudniu czyli za jakieś 3 tygodnie ma być ..
Boże Narodzenie! Wiedziałaś o tym? Nie? Wiesz, bo ja też nie. Super, nie?

- ROXY !!!!!!!! - zawołałam przerywając niezbyt składniową wypowiedź Draco – czekaj moment ! –dodałam i pobiegłam.
-Sofie gdzie byłaś wszędzie cię szukałam – powiedziała Roxy
- Chodź do dormitorium !
AŁtoreczka ma bzika na punkcie dormitorium.

Powoli weszłam Roxy za mną. Zamknęłam drzwi.
- Wiesz mogłaś mi powiedzieć że kręcisz z Blaisem – powiedziałam olewającym tonem.
Na całej podłodze pojawiła się woda.

- Ale to wyszło tak nagle i ja wiem że wy się prawie nie znacie i w ogóle że to nie tak miało być ale .. – Roxy mówiła błagalnym tonem
Gadaj dziewucho! I tak nie ominie cię chłosta!

- Ja myślałam że to do Draco kręcisz – powiedziałam z bardzo zdziwionym tonem
Nie tylko! Kręcę jeszcze do kółek i sprężynek.

Na treningu Adrian wycisnął z nas wszystko co się dało.
Soczek o smaku ludziowym?

Pogoda była okropna ciągle padało albo wiało albo padało i wiało jednocześnie okropna mgłą.
To jak w końcu? Padało, wiało czy wiało jednocześnie okropna mgłą?

A najgorsze było to że taka pogoda miała być jeszcze przez miesiąc.
Witamy w prognozie pogody. Przez miesiąc będzie taka sama pogoda. Do usłyszenia.

Cała drużyna szła równo na boisko gdzie miał odbyć się mecz .
Ty tam! Idziesz krzywo! Wyrównaj!

Stałam przed bramą na boisko i myślałam że to pierwszy mój mecz. Jakiś dziwny skurcz w żołądku i zawroty głowy. Wsiedliśmy na miotły i wylecieliśmy na boisko usłyszeliśmy liczne oklaski na nasz widok po niecałych 2 minutach zjawili się gryfoni. Pani Hooch rozpoczęła mecz. Kafel poleciał w górę Roxy momentalnie go przejęła po czym podała do Adriana a Adrian do mnie natchnęłam się na dwóch pałkarzy Gryffindoru szybko oddałam kafla Roxy króra go rzuciła do bramki Wood nie zdążył obronić i ślizgoni prowadzili 10 do 0 Nerwową atmosferę pogarszał padający deszcz i wiejący wiatr. Kafel nie leciał tam gdzie miał a panowanie nad miotła też było niezłym wyczynem. Obecnie ślizgoni prowadzili 230 do 200 Potter ciągle walczył z Draco aby dostrzec i złapać złotego znicza.
A gdzie pseudokibice?

Adrian miał kafla i właśnie podawał go Roxy żeby według jego taktyki zdobyła gola. Jednak teraz Wordowi udało się obronić kafla.
Nowy gracz: Word! Oklaski dla Microsofta Worda!

Odwróciłam się i ……
I sześciokropek.

-Sofie !! – wołała Roxy ! Obudziłam się w łóżku w skrzydle szpitalnym
-Co się stało ? - otworzyłam oczy i zobaczyłam całą drużynę slytherinu przy moim łóżku
- Wood obronił kafla a potem on miał bliskie spotkanie z twoją głową – powiedział Draco
Wood czy kafel?

- Ej !! a jaki wynik ??? – krzyknęłam moim dziwnym głosem
- Wygraliśmy ! – powiedział Adrian stojąc już w drzwiach.
Tak jak myślałam…

Leżałam w tym paskudnym łóżku z obolałym ciałem była gdzieś 18 i wszyscy normalni ludzie siedzieli w swoich pokojach wspólnych albo gdzieś indziej.
Ale tam nie było normalnych ludzi.

Skrzydło szpitalne było puste tylko ja i mój ból.
Zuy ból stał nade mną i dźgał mnie *rozgląda się wokół* ołówkiem.

Usłyszałam pukanie do drzwi Odwróciłam się na moim bosko niewygodnym łóżku
- Hej Sofie ! – powiedział . ..
- WOOD ? – powiedziałam ze zdumieniem. Chłopak usiadł na moim łóżku i dał mi kwiaty. (skąd miał kwiaty ? nie mam pojęcia
- może mów mi Oliver co ? – powiedział lekko speszony
- ok. – zarumieniłam się. Ten chłopak był bardziej obłędny niż Adrian jego głębokie spojrzenie i to COŚ
Czyli bardziej obłąkany.

- chciałem cię przeprosić bo już 2 razy doprowadziłem do tego że masz jakieś urazy na zdrowiu.
- nic nie szkodzi naprawdę
- ta klamka i tłuczek to był przypadek nie zrobiłem tego celowo !
No, trochę celował…

-nic się nie stało !
- może mógł bym dla ciebie coś zrobić ? – spytał patrząc mi się głęboko w oczy .
Utop się!

- Nie ściemniam – powiedział i nastała taka niezręczna cisza nasze twarze znalazł się na tej same wysokości Oliver odgarnął moje włosy które wyglądały jak po przejściu huraganu.
Może kupić ci grzebień na gwiazdkę?

Nikt nic nie mówił Oliver delikatnie się przybliżył patrząc mi głęboko w oczy. Delikatnie musnął moje usta swoimi. Spojrzał mi się głęboko w oczy jak by prosił o pozwolenie które już dawno otrzymał.
Znowu ta mhroczna głębia.

-Muszę już iść – powiedział z żalem – jutro cię zaskoczę – powiedział dał buziaka i odszedł .
Kinder Niespodzianka!

moja głowa była pełna myśli Ja i Oliver ? dwa odmienne domy charaktery i .. jeden wspólny pocałunek ? Czy to w ogóle możliwe ? Czy to może być prawdziwe ?? Czy ja się Zakochałam ???
Nie???? Jesteś tego pewna????? Czy aby na pewno?????? Ale tak na serio??????? Nie za mało znaków zapytania????????? Chcesz jeszcze więcej??????????

ROZDZIAŁ IV "przemyslenia"
Szkoda, że ten tytuł nie dotyczy boChaterów tego opka…

Na początku chcę wszystkim podziękować za te 54 komentarze jestem niesamowicie szczęśliwa że ktoś czyta te moje FF. Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam i całuję ;*
Nie! Nie zbliżaj się!

Pierwsze promienie słońca przebijały się przez witraże w skrzydle szpitalnym.
Co te promienia słońca sobie myślą! Witraże nie są za darmo, że można je tak bezkarnie niszczyć.

Spałam smacznie kiedy obudził mnie dziwny szelest. Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to śliczną buźkę Olivera.
Ja bym przerażona schowała się pod łóżko.

- Co ty tu robisz ? – spytałam zdziwiona – I to o tej godzinie ? Jest piątek ..i jakaś 7:00 rano powinieneś być na lekcjach.
Zamiast mózgu ma zegar z kukułką.


- Co ty tu robisz ? – spytałam zdziwiona – I to o tej godzinie ? Jest piątek ..i jakaś 7:00 rano powinieneś być na lekcjach.
- A porywam cię ! Mam pozwolenie nie denerwuj się. Tutaj masz ciuchy dała mi je Roxy. Masz 3 minuty żeby się ubrać - położył ciuchy na łóżku i wyszedł.
Idziemy na wagary?


- Ej .. o co – zaczęłam mówić jednak on zasłonił mi ręką buzie i zaciągnął za jakiś dziwny posąg o którym nigdy nie miałam pojęcia że on istnieje.
Bo masz bardzo ograniczone postrzeganie.

- Musisz być bardzo cicho .. powiem ci wszystko na miejscu. – potem otworzył jakąś dziwną mapę i odchylił posąg. Zeszliśmy długimi krętymi schodami w dół i wyszliśmy przez dziurę za wielkim obrazem.
Co?! Czy ona ma mapę Huncwotów?

- to jest wrzeszcząca chata ! jak mi nie powiesz co tu się dzieje i co to za jakaś akcja to ja wracam ! – powiedziałam stanowczo.
Ale do wrzeszczącej chaty wejście było koło bijącej wierzby, a w garbie jednookiej wiedźmy było wejście do piwnicy Miodowego Królestwa. Coś ałtoreczka tu pomieszała.

- Oj słońce ! –powiedział podchodząc i przytulając mnie – obiecałem ci niespodziankę ? no to poprosiłem McGonagall o mały urlop jako że ona ma do mnie słabość to się zgodziła i pożyczyłem mapę od Harry’ego żeby się wyrwać z zamku i hmmm zapraszam cię na miły dzień poza Hogwartem.- powiedział a mi uśmiech sam narysował się na twarzy cały dzień poza tą szkołą i tylko z nim ? coś cudownego.
Już to widzę. McGonagall dała mu mały urlop, a poza tym Wood nawet nie wiedział o istnieniu mapy. To jest skandal >.<

Oliver robił coś w kuchni i ja rozpaliłam ogień w kominku. Zrobiła się cudowna atmosfera, na dworze było jeszcze szarawo i na pewno bardzo zimno. Usiadłam naprzeciwko kominka ogrzewając sobie dłonie. Oliver usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
Teraz tam mają zamiar zamieszkać?

- może pójdziemy gdzieś się przejść? – spytałam po dłuższej chwili milczenia.
-Jasne nie będziemy przecież cały dzień w tej chacie siedzieć – Powiedział Oliver. – połazimy sobie po Hogsmade co ? – powiedział i poszedł po kurtki.
A kurtki same przyszły?

Wyszliśmy z wrzeszczącej chaty pierwsze co Oliver złapał mnie za rękę. Wiedział jak postępować z dziewczynami zawsze otwierał drzwi i nie wchodził pierwszy ustępował miejsca i był nadzwyczaj kulturalny. Spacerowaliśmy długo. Dziwne było to że nigdy nie widziałam tego miejsca od tej strony. Zawsze było tu mnóstwo uczniów którzy latali za zakupami albo przesiadywali w pubie.
I czasami leżeli pijani na chodniku.


Szliśmy prosto do pubu pod świńskim łbem, weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik o ile to można nazwać stolikiem. Oliver poszedł po Kremowe a ja rozglądałam się po pubie. Nagle spostrzegłam że pod samym oknem jakieś 4 stoliki od nas siedział mężczyzna w czarnym kapturze i z charakterystyczną twarzą. Znałam go ale nie miałam pojęcia skąd. Na pewno nie ze szkoły.
Pewnie to twój stary.

Myślałam.
Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

Nagle był grom z jasnego nieba.
KA-BOOM!

Wiedziałam już skąd znam tego mężczyznę. W czasie zanim poszłam do szkoły miałam styczność z wieloma ludźmi których Bellatrix nazywała śmierciożercami. Później dowiedziałam się wszystkiego o nich i o tym co robią. Ten facet był jednym z nich.
Straszne.

- Hallo ! – wydzierał się Oliver. – żyjesz ?
Nie, wącham kwiatki od dołu.

- Dzięki – powiedziałam i pocałowałam go w policzek. – Co masz zamiar robić po szkole ? przecież to twój ostatni rok w szkole.
- Hmm już chyba nawet wiem co chcę robić bo od czasu kiedy mój dziadek zginął z ręki śmierciożerców chciałem pomścić jego śmierć. I z tego co McGonagall mi mówiła mam duże szanse na zostanie Aurorem I wiem że naprawdę chce to robić. A Ty ? – spytał się mnie co mnie kompletnie zszokowało.
A ja chcę zostać operatorem wózka ręcznego.

- Ja jeszcze nie wiem .- skłamałam
- koło godziny 16 musimy wrócić do zamku gdyż ja mam trening Quida. A jest już 14:49 więc została nam godzinka. Co chcesz robić przez ten czas ?
On też ma zegar zamiast mózgu?

- Roxy – rzuciłam się jej na szyję. – tęskniłam za tobą buraku !
Już zdradza swoich kochanków.

- Ja za tobą też buraku ! – zaśmiałyśmy się – no opowiadaj jak było !
- Masz ! – dałam jej paczkę z Zonka – powiem ci wieczorem
- CdzieKfi – powiedziała Roxy z buzią pełną łakoci.
Czy ona je produkty ze sklepu Zonka? O.o?

- powiedz jak już przełkniesz – zaśmiałam się
- AAA dostałam list od twojej M .. znaczy Bellatrix i napisała w nim że w tym roku jak będą ferie to jadę do ciebie tak jak reszta rodzin śmierciożerców do jakiegoś domu w Szkocji – powiedziała
Ale w tym roku, ferii nie będzie.

- Co ? – spytałam się ze zdumienia. Pamiętałam ten dom był ogromny jak miałam 6 lat zgubiłam się w nim na 3 dni wielki stylowy dom. Chociaż można było go nazwać pałacem ze względu na jego wielkość. – wszystkie rodziny śmierciożerców ?
Zgubić się w domu na trzy dni. Ja nawet tak we lesie nie umiem.


-Jeszcze Adrian ci po głowie chodzi ? – spytała się. Ja nie miałam pojęcia co odpowiedzieć wiedziałam jak bardzo kocham Olivera jednak nie zastanawiałam się nad Adrianem kompletnie.
No, chodzi, chodzi. Jak ta wsza.

CDN … =)
Zostałam skazana… Na śmierć!

Rozdział V "czego chcesz Sofie ?"
Właśnie, czego chcesz n00bie?

Niestety noc nie należała do najprzyjemniejszych.
No, mi też źle się spało w wannie.

Nie mogłam w ogóle zasnąć. Ciągłe myśli o tym co się stało poprzedniego dnia nie dawały mi spać.
Ciągle wrzeszczały i śmiały mi się nad łóżkiem.

Roxy spała jak zabita nie miałam sumienia jej budzić.
A poza tym… Morderca, który ją zabił wywiesił nad jej łóżkiem kartkę z napisem: „Nie budźcie mnie, jestem martwa”.

Wiedziałam że już nie zasnę wiec wstałam z łóżka popatrzałam na sufit i jedyne co mi przyszło do głowy to ..Draco !
- Puk puk.
- Kto tam?
- Draco!
(Nie miejmy jej za złe, że nie wymyśliła nic bardziej sensownego =w=”)

Tylko z nim mogłam zawsze o wszystkim rozmawiać. Znaliśmy się już tyle lat, byliśmy jak rodzeństwo.
Nawet się biliśmy jak rodzeństwo i bawiliśmy w pokemony.

Nie pukając weszłam do środka wszyscy spali z zaciągniętymi zasłonami, ale dobrze wiedziałam które łóżko należy do blondyna.
*niemamskojarzeń*

Delikatnie rozsunęłam zasłony i położyłam się obok niego.
-Draco – szepnęłam mu do ucha.
-yyymm – jedynie zamruczał
Zamiana boChaterów w zwierzęta.

- Obudź się , proszę. – powiedziałam
-Sofie ? co ty tutaj robisz ? – powiedział w półśnie Draco
-ja musiałam z kimś pogadać
Ale i tak mnie nie zrozumiesz!

- a nie mogło to zaczekać do rana ? Na Merlina Sofie kiedyś coś ci zrobię za te twoje wybryki
- no dobra to ja już pójdę – powiedziałam a on zatrzymał mnie ręką delikatnie objął
- no teraz to już mów o co chodzi ..
Leżeliśmy a ja opowiadałam mu całą sytuację z Oliverem
- Draco ja się naprawdę boję że coś mu się stanie albo że on odkryje kim jest moja rodzina, kim ja jestem, nie mogę go oszukiwać .. rozumiesz ? – próbowałam go przekonać
- Zzzzz….
- Na pewno nie rozumiesz! Nikt mnie nie rozumie!
- Nie, nie dam rady już zjeść więcej…

- odpowiedz sobie na jedno pytanie. Czy go kochasz ? i czy jest warty tego wszystkiego.
- ja .. to stało się tak niesamowicie szybko – odpowiedziałam
To było takie turbo, hiper, ekstra szybkie.

- no właśnie ! nie gadacie ani nic przez 5 lat . 2 razy cię pobił i od razu wielka miłość.
Właśnie! Mama ci nie mówiła, żeby nie zadawać się z kibolem?

Wiedziałam że Draco nie kpił z powagi sytuacji ale on taki już był, cyniczny i dosłowny.
Czemu ja przeczytałam „ceramiczny”?

- Chłopaki obudźcie się ! Roxy zniknęła – wparowała do dormitorium chłopaków Roxy.
Też idę siebie poszukać! Mamo! Zniknęłam! Widziałaś mnie gdzieś?
(Wparowała? Czyli jak? Zamieniła się w gazo-ciecz?)

-Roxy nie budź w ten sposób ludzi to nie jest normalne zachowujesz się jak rozhisteryzowana puchonka. – powiedział Blaise podchodząc do niej i czule całując. Przez Momot zapomniałam że ona kogoś ma . A co było ze mną ? ja byłam sama ? czy kogoś miałam ?
Żyletka się do ciebie uśmiecha!

Przez Noc Draco trochę rozjaśnił mi sytuację z Oliverem ale wątpliwości zostały.
Wątpliwości czekają, aż ktoś im poda w końcu tą cholerną herbatę.

Zeszliśmy wszyscy razem na śniadanie nie wzbudziło to niczyjej uwagi gdyż zawsze to robiliśmy .
Szybciej, bo nie zdążycie zjeść!

Weszliśmy do Wielkiej Sali .
Daliście radę bez GPSa?


- Dobiorę was w pary bo test wyszedł niezadowalająco – powiedziała profesorka – Nie ma żadnych wymian ani marudzenia ..
Będą tańczyć poloneza, bo źle test napisali.

Wiedziałam że zawsze muszę mieć najgorzej . Trafił mi się zdrajca krwi Ron który był beznadziejny z wszystkiego co było możliwe . Draco musiał pracować z jakąś puchonką a Roxy z Granger. Ta miała w sumie zawsze najgorzej ze wszystkich. - Rudzielcu ! tylko nie bądź zbyt blisko mnie ! – powiedziałam do Rona
- o to się nie martw, ! – odpowiedział i się odwrócił.
- Teraz wasza praca będzie polegała na tym że … -
Będziecie uczyć się stawiać trzykropki…

- COO ? miesięczny test z tymi debilami ? – oburzył się Draco. Mianowicie każda para dostała kopertę a w nie instrukcje. Do zrobienia były przeróżne rzeczy, od znalezienia czegoś w bibliotece po transmutacje czegoś w coś i oczywiście referat.
A ja myślałam, że będzie jakaś praca w terenie albo coś w tym stylu.

- Panie Malfoy , kogo pan nazywa debilem ? – skrzywiła się pani profesor. – proszę się uspokoić albo będę musiała odjąć punkty Slytherinowi. Jesteście wolni. Żegnam.
I już nigdy mi się na oczy nie pokazujcie.

-Co za dzicz , Ty w ogóle nie potrafisz postępować z kobietami – odezwał się Draco który wyrafinowanym krokiem szedł za nim .
AŁtoreczka zrobiła z Malfoy’a przemiłego romantyka.

- Nie i chyba nigdy nie będę wiedziała .- odpowiedziałam – A właśnie chciałeś się mnie o coś zapytać o ile dobrze pamiętam
- Taa .. – powiedział zmieszany – ale teraz powiedzmy że straciło ważność moje pytanie.
Przeterminowało się. Zrobiło się kwaśne i zaczęły jakieś niezidentyfikowane obiekty pływać na wierzchu.

Zapadła niezręczna cisza. Byłam ciekawa o co chodziło ale jeśli Draco tak odpowiadał to i nawet proponując mu wszystkie słodycze z Zonka nie powiedziałby ani słowa.
Od kiedy to w sklepie Zonka były słodycze?

Patrząc na Roxy i jej nowego chłopaka brakowało mi pocałunków przytulania i poczucia tego że ma się kogoś obok siebie. Chciałam znaleźć Olivera ale nie miałam pojęcia gdzie teraz może być. Mimo to przeprosiłam znajomych i wyszłam z pokoju wspólnego biedny Draco będzie musiał albo robić za przyzwoitkę albo zadowolić się Goylem, no albo znaleźć przelotny romans na 2 godziny co było w jego stylu.
Nikt nie mówił, że to będzie yaoi.

Biegłam po schodach w dół i w górę potem korytarzem potem jeszcze jeden i byłam pod wejściem do Wielkiej Sali a z niej właśnie wychodził Wood. Od razu zatrzymałam się nie będąc pewna czy robie dobrze i w ogóle co zamierzam zrobić. Oliver uśmiechnął się i powoli podszedł do mnie, obejmując w pasie.
Wood ma długi ręce skoro idąc obejmował ją w pasie, albo to… Diclonius.

- Cały dzień cię nie widziałem ! –powiedział i przytulił się nie wiedziałam co robić tak bardzo chciałam go pocałować i odepchnąć za razem.
Jak to? A przy śniadaniu?

- e .. Zostaw mnie ! Nie patrz na mnie ! odejdź ! - wrzasnęłam i wyrwałam się z uścisku spojrzałam na niego, wyglądał jakby zdeptał go trol.
Jestem za moda żeby zostać zjedzona! Zjedz Pottera!

- Sofie.. ale .. o co chodzi przecież .. – powiedział a ja odwróciłam się i odeszłam płacząc. Oliver był w szoku nie szedł za mną stał jak wryty. Szłam prosto przed siebie nie widząc niczego .
I nagle przywitała ją ściana rozwalając jej nos. Co skończyło się tragiczną śmiercią boChaterki.

Muszę pogratulować aŁtorce, że nie robiła błędów ortograficznych… Ale logiki to za cholerę nie było.
Koniec! Zrobię sobie teraz miesiąc wolnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz