Witajcie!

Witajcie na blogu z analizami Gumki Team!
Jeśli macie jakieś uwagi, blogi do analizy lub inne problemy piszcie na gumkateam@vp.pl choć nie zawsze pomożemy.
Nowe analizy w sobotę lub niedzielę.

sobota, 27 czerwca 2009

W poszukiwaniu zaginionego przecinka, czyli córka Voldemorta numer 9775239. Część 2 i ostatnia.

Oto druga część analizy „Pani i Władczyni”. Ofiara się nie zmieniła: http://corka-voldemorta.mylog.pl
I jeszcze coś…
Drogi Michaelu Josephu Jacksonie:
Niech ci ziemia lekka będzie, szatan przyjmie w ramiona swe, a leki niech pod ręką będą i nigdy ich ci nie zabraknie.
Amen.

ROZDZIAŁ III tłuczek głowa .. ał ....
Witaj. Miło cię poznać Tłuczku Głowa.

Ogłoszenia duszy Pasterskiej :P
Lol?


dziekuje za 33 komętarze pod poprzednia notka ;****
dziekuje za natchnienie ;****
I czego wy piszecie te „komętarze” pod jej notką?! Przez takie coś mam coraz mniej wolnego czasu! Gdyby mi jeszcze za to płacili…

Adrian nie jest związany z Ową RUDA dziewczyna to miał być taki motyw natrętnej nastolatki :P która ugania się za chłopakiem.
Jakie to pospolite.

a teraz czyatć ! :P
Co?! Ty mi tu rozkazujesz?! To ty powinnaś się mnie słuchać! A teraz wyczyść moje glany! Na połysk!

Kolejny dzień zaczął się w miarę normalnie jak na wszystkie dni w Hogwarcie o dziwo nie spóźniłam się na żadną z lekcji i nie moje boskie fioletowe limo było prawie niewidoczne. Była sobota i jedyne co miałam to trening przed środowym meczem z Gryfonami.
No cuż… ślizgoni muszą w końcu wygrać.

- ROXY !!!!!!!!!- wrzasnęłam po tym co zobaczyłam. A mianowicie całującą się Roxy z Blaisem momentalnie wyszłam z pokoju i poszłam przed siebie.
Tak teoretycznie to powinna wejść w ścianę.

Jak ona mogła mi o tym nie powiedzieć byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami mówiłyśmy sobie wszystko najmniejsze szczegóły z naszego życia. A tu nagle zaskok .
Nawet to ile zjadłyście na śniadanie?

Myślałam bardziej że to jej zależy na Draco ale na Blaise ? Szłam korytarzem i weszłam na .
Weszła na spację! Też tak chcę.

- Sofie ! co ty taka chodzisz nie przytomna. – powiedział Adrian
Bo nie mogę wstać, taka jestem nieprzytomna.

- Nie nic mam pewien problem ale nie chce o tym gadać – odpowiedziałam chłopakowi który strasznie zawrócił mi w głowie
Zawrócił tak, że widziałaś swój tyłek? O! A słyszeliście ten kawał: Human, elf i krasnal sprzeczają się, kto… Dobra, dobra, analizuje dalej ^^”

Poszliśmy do jego dormitorium nie było nikogo oprócz nas no tak w końcu była sobota. Usiadłam w wygodnym fotelu Adrian usiadł obok mnie na łóżku i patrzał się na mnie.
To gdzie ona w końcu siedziała? Na fotelu czy na łóżku?

- Nie.. – zaśmiał się chłopak – Spróbuje dojść do tego dlaczego jesteś smutna.
Powodzenia!

- nic się nie stało naprawdę – uśmiechnęłam się – to o której ten trening ?
- Aj ale ty zapominalska jesteś ! o 15 ! – zaśmiał się
Skleroza nie boli.

-Sofie ! Poczekaj ! –usłyszałam znajomy mi męski głos
- oo Draco ! coś chcesz ? - powiedziałam
- No bo mam pytanie do ciebie.
- A tak wspominałeś faktycznie .. Więc o co chodzi ?
- No bo ojciec mi powiedział bo dowiedział się od Dumbledora że w grudniu czyli za jakieś 3 tygodnie ma być ..
Boże Narodzenie! Wiedziałaś o tym? Nie? Wiesz, bo ja też nie. Super, nie?

- ROXY !!!!!!!! - zawołałam przerywając niezbyt składniową wypowiedź Draco – czekaj moment ! –dodałam i pobiegłam.
-Sofie gdzie byłaś wszędzie cię szukałam – powiedziała Roxy
- Chodź do dormitorium !
AŁtoreczka ma bzika na punkcie dormitorium.

Powoli weszłam Roxy za mną. Zamknęłam drzwi.
- Wiesz mogłaś mi powiedzieć że kręcisz z Blaisem – powiedziałam olewającym tonem.
Na całej podłodze pojawiła się woda.

- Ale to wyszło tak nagle i ja wiem że wy się prawie nie znacie i w ogóle że to nie tak miało być ale .. – Roxy mówiła błagalnym tonem
Gadaj dziewucho! I tak nie ominie cię chłosta!

- Ja myślałam że to do Draco kręcisz – powiedziałam z bardzo zdziwionym tonem
Nie tylko! Kręcę jeszcze do kółek i sprężynek.

Na treningu Adrian wycisnął z nas wszystko co się dało.
Soczek o smaku ludziowym?

Pogoda była okropna ciągle padało albo wiało albo padało i wiało jednocześnie okropna mgłą.
To jak w końcu? Padało, wiało czy wiało jednocześnie okropna mgłą?

A najgorsze było to że taka pogoda miała być jeszcze przez miesiąc.
Witamy w prognozie pogody. Przez miesiąc będzie taka sama pogoda. Do usłyszenia.

Cała drużyna szła równo na boisko gdzie miał odbyć się mecz .
Ty tam! Idziesz krzywo! Wyrównaj!

Stałam przed bramą na boisko i myślałam że to pierwszy mój mecz. Jakiś dziwny skurcz w żołądku i zawroty głowy. Wsiedliśmy na miotły i wylecieliśmy na boisko usłyszeliśmy liczne oklaski na nasz widok po niecałych 2 minutach zjawili się gryfoni. Pani Hooch rozpoczęła mecz. Kafel poleciał w górę Roxy momentalnie go przejęła po czym podała do Adriana a Adrian do mnie natchnęłam się na dwóch pałkarzy Gryffindoru szybko oddałam kafla Roxy króra go rzuciła do bramki Wood nie zdążył obronić i ślizgoni prowadzili 10 do 0 Nerwową atmosferę pogarszał padający deszcz i wiejący wiatr. Kafel nie leciał tam gdzie miał a panowanie nad miotła też było niezłym wyczynem. Obecnie ślizgoni prowadzili 230 do 200 Potter ciągle walczył z Draco aby dostrzec i złapać złotego znicza.
A gdzie pseudokibice?

Adrian miał kafla i właśnie podawał go Roxy żeby według jego taktyki zdobyła gola. Jednak teraz Wordowi udało się obronić kafla.
Nowy gracz: Word! Oklaski dla Microsofta Worda!

Odwróciłam się i ……
I sześciokropek.

-Sofie !! – wołała Roxy ! Obudziłam się w łóżku w skrzydle szpitalnym
-Co się stało ? - otworzyłam oczy i zobaczyłam całą drużynę slytherinu przy moim łóżku
- Wood obronił kafla a potem on miał bliskie spotkanie z twoją głową – powiedział Draco
Wood czy kafel?

- Ej !! a jaki wynik ??? – krzyknęłam moim dziwnym głosem
- Wygraliśmy ! – powiedział Adrian stojąc już w drzwiach.
Tak jak myślałam…

Leżałam w tym paskudnym łóżku z obolałym ciałem była gdzieś 18 i wszyscy normalni ludzie siedzieli w swoich pokojach wspólnych albo gdzieś indziej.
Ale tam nie było normalnych ludzi.

Skrzydło szpitalne było puste tylko ja i mój ból.
Zuy ból stał nade mną i dźgał mnie *rozgląda się wokół* ołówkiem.

Usłyszałam pukanie do drzwi Odwróciłam się na moim bosko niewygodnym łóżku
- Hej Sofie ! – powiedział . ..
- WOOD ? – powiedziałam ze zdumieniem. Chłopak usiadł na moim łóżku i dał mi kwiaty. (skąd miał kwiaty ? nie mam pojęcia
- może mów mi Oliver co ? – powiedział lekko speszony
- ok. – zarumieniłam się. Ten chłopak był bardziej obłędny niż Adrian jego głębokie spojrzenie i to COŚ
Czyli bardziej obłąkany.

- chciałem cię przeprosić bo już 2 razy doprowadziłem do tego że masz jakieś urazy na zdrowiu.
- nic nie szkodzi naprawdę
- ta klamka i tłuczek to był przypadek nie zrobiłem tego celowo !
No, trochę celował…

-nic się nie stało !
- może mógł bym dla ciebie coś zrobić ? – spytał patrząc mi się głęboko w oczy .
Utop się!

- Nie ściemniam – powiedział i nastała taka niezręczna cisza nasze twarze znalazł się na tej same wysokości Oliver odgarnął moje włosy które wyglądały jak po przejściu huraganu.
Może kupić ci grzebień na gwiazdkę?

Nikt nic nie mówił Oliver delikatnie się przybliżył patrząc mi głęboko w oczy. Delikatnie musnął moje usta swoimi. Spojrzał mi się głęboko w oczy jak by prosił o pozwolenie które już dawno otrzymał.
Znowu ta mhroczna głębia.

-Muszę już iść – powiedział z żalem – jutro cię zaskoczę – powiedział dał buziaka i odszedł .
Kinder Niespodzianka!

moja głowa była pełna myśli Ja i Oliver ? dwa odmienne domy charaktery i .. jeden wspólny pocałunek ? Czy to w ogóle możliwe ? Czy to może być prawdziwe ?? Czy ja się Zakochałam ???
Nie???? Jesteś tego pewna????? Czy aby na pewno?????? Ale tak na serio??????? Nie za mało znaków zapytania????????? Chcesz jeszcze więcej??????????

ROZDZIAŁ IV "przemyslenia"
Szkoda, że ten tytuł nie dotyczy boChaterów tego opka…

Na początku chcę wszystkim podziękować za te 54 komentarze jestem niesamowicie szczęśliwa że ktoś czyta te moje FF. Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam i całuję ;*
Nie! Nie zbliżaj się!

Pierwsze promienie słońca przebijały się przez witraże w skrzydle szpitalnym.
Co te promienia słońca sobie myślą! Witraże nie są za darmo, że można je tak bezkarnie niszczyć.

Spałam smacznie kiedy obudził mnie dziwny szelest. Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to śliczną buźkę Olivera.
Ja bym przerażona schowała się pod łóżko.

- Co ty tu robisz ? – spytałam zdziwiona – I to o tej godzinie ? Jest piątek ..i jakaś 7:00 rano powinieneś być na lekcjach.
Zamiast mózgu ma zegar z kukułką.


- Co ty tu robisz ? – spytałam zdziwiona – I to o tej godzinie ? Jest piątek ..i jakaś 7:00 rano powinieneś być na lekcjach.
- A porywam cię ! Mam pozwolenie nie denerwuj się. Tutaj masz ciuchy dała mi je Roxy. Masz 3 minuty żeby się ubrać - położył ciuchy na łóżku i wyszedł.
Idziemy na wagary?


- Ej .. o co – zaczęłam mówić jednak on zasłonił mi ręką buzie i zaciągnął za jakiś dziwny posąg o którym nigdy nie miałam pojęcia że on istnieje.
Bo masz bardzo ograniczone postrzeganie.

- Musisz być bardzo cicho .. powiem ci wszystko na miejscu. – potem otworzył jakąś dziwną mapę i odchylił posąg. Zeszliśmy długimi krętymi schodami w dół i wyszliśmy przez dziurę za wielkim obrazem.
Co?! Czy ona ma mapę Huncwotów?

- to jest wrzeszcząca chata ! jak mi nie powiesz co tu się dzieje i co to za jakaś akcja to ja wracam ! – powiedziałam stanowczo.
Ale do wrzeszczącej chaty wejście było koło bijącej wierzby, a w garbie jednookiej wiedźmy było wejście do piwnicy Miodowego Królestwa. Coś ałtoreczka tu pomieszała.

- Oj słońce ! –powiedział podchodząc i przytulając mnie – obiecałem ci niespodziankę ? no to poprosiłem McGonagall o mały urlop jako że ona ma do mnie słabość to się zgodziła i pożyczyłem mapę od Harry’ego żeby się wyrwać z zamku i hmmm zapraszam cię na miły dzień poza Hogwartem.- powiedział a mi uśmiech sam narysował się na twarzy cały dzień poza tą szkołą i tylko z nim ? coś cudownego.
Już to widzę. McGonagall dała mu mały urlop, a poza tym Wood nawet nie wiedział o istnieniu mapy. To jest skandal >.<

Oliver robił coś w kuchni i ja rozpaliłam ogień w kominku. Zrobiła się cudowna atmosfera, na dworze było jeszcze szarawo i na pewno bardzo zimno. Usiadłam naprzeciwko kominka ogrzewając sobie dłonie. Oliver usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
Teraz tam mają zamiar zamieszkać?

- może pójdziemy gdzieś się przejść? – spytałam po dłuższej chwili milczenia.
-Jasne nie będziemy przecież cały dzień w tej chacie siedzieć – Powiedział Oliver. – połazimy sobie po Hogsmade co ? – powiedział i poszedł po kurtki.
A kurtki same przyszły?

Wyszliśmy z wrzeszczącej chaty pierwsze co Oliver złapał mnie za rękę. Wiedział jak postępować z dziewczynami zawsze otwierał drzwi i nie wchodził pierwszy ustępował miejsca i był nadzwyczaj kulturalny. Spacerowaliśmy długo. Dziwne było to że nigdy nie widziałam tego miejsca od tej strony. Zawsze było tu mnóstwo uczniów którzy latali za zakupami albo przesiadywali w pubie.
I czasami leżeli pijani na chodniku.


Szliśmy prosto do pubu pod świńskim łbem, weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik o ile to można nazwać stolikiem. Oliver poszedł po Kremowe a ja rozglądałam się po pubie. Nagle spostrzegłam że pod samym oknem jakieś 4 stoliki od nas siedział mężczyzna w czarnym kapturze i z charakterystyczną twarzą. Znałam go ale nie miałam pojęcia skąd. Na pewno nie ze szkoły.
Pewnie to twój stary.

Myślałam.
Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

Nagle był grom z jasnego nieba.
KA-BOOM!

Wiedziałam już skąd znam tego mężczyznę. W czasie zanim poszłam do szkoły miałam styczność z wieloma ludźmi których Bellatrix nazywała śmierciożercami. Później dowiedziałam się wszystkiego o nich i o tym co robią. Ten facet był jednym z nich.
Straszne.

- Hallo ! – wydzierał się Oliver. – żyjesz ?
Nie, wącham kwiatki od dołu.

- Dzięki – powiedziałam i pocałowałam go w policzek. – Co masz zamiar robić po szkole ? przecież to twój ostatni rok w szkole.
- Hmm już chyba nawet wiem co chcę robić bo od czasu kiedy mój dziadek zginął z ręki śmierciożerców chciałem pomścić jego śmierć. I z tego co McGonagall mi mówiła mam duże szanse na zostanie Aurorem I wiem że naprawdę chce to robić. A Ty ? – spytał się mnie co mnie kompletnie zszokowało.
A ja chcę zostać operatorem wózka ręcznego.

- Ja jeszcze nie wiem .- skłamałam
- koło godziny 16 musimy wrócić do zamku gdyż ja mam trening Quida. A jest już 14:49 więc została nam godzinka. Co chcesz robić przez ten czas ?
On też ma zegar zamiast mózgu?

- Roxy – rzuciłam się jej na szyję. – tęskniłam za tobą buraku !
Już zdradza swoich kochanków.

- Ja za tobą też buraku ! – zaśmiałyśmy się – no opowiadaj jak było !
- Masz ! – dałam jej paczkę z Zonka – powiem ci wieczorem
- CdzieKfi – powiedziała Roxy z buzią pełną łakoci.
Czy ona je produkty ze sklepu Zonka? O.o?

- powiedz jak już przełkniesz – zaśmiałam się
- AAA dostałam list od twojej M .. znaczy Bellatrix i napisała w nim że w tym roku jak będą ferie to jadę do ciebie tak jak reszta rodzin śmierciożerców do jakiegoś domu w Szkocji – powiedziała
Ale w tym roku, ferii nie będzie.

- Co ? – spytałam się ze zdumienia. Pamiętałam ten dom był ogromny jak miałam 6 lat zgubiłam się w nim na 3 dni wielki stylowy dom. Chociaż można było go nazwać pałacem ze względu na jego wielkość. – wszystkie rodziny śmierciożerców ?
Zgubić się w domu na trzy dni. Ja nawet tak we lesie nie umiem.


-Jeszcze Adrian ci po głowie chodzi ? – spytała się. Ja nie miałam pojęcia co odpowiedzieć wiedziałam jak bardzo kocham Olivera jednak nie zastanawiałam się nad Adrianem kompletnie.
No, chodzi, chodzi. Jak ta wsza.

CDN … =)
Zostałam skazana… Na śmierć!

Rozdział V "czego chcesz Sofie ?"
Właśnie, czego chcesz n00bie?

Niestety noc nie należała do najprzyjemniejszych.
No, mi też źle się spało w wannie.

Nie mogłam w ogóle zasnąć. Ciągłe myśli o tym co się stało poprzedniego dnia nie dawały mi spać.
Ciągle wrzeszczały i śmiały mi się nad łóżkiem.

Roxy spała jak zabita nie miałam sumienia jej budzić.
A poza tym… Morderca, który ją zabił wywiesił nad jej łóżkiem kartkę z napisem: „Nie budźcie mnie, jestem martwa”.

Wiedziałam że już nie zasnę wiec wstałam z łóżka popatrzałam na sufit i jedyne co mi przyszło do głowy to ..Draco !
- Puk puk.
- Kto tam?
- Draco!
(Nie miejmy jej za złe, że nie wymyśliła nic bardziej sensownego =w=”)

Tylko z nim mogłam zawsze o wszystkim rozmawiać. Znaliśmy się już tyle lat, byliśmy jak rodzeństwo.
Nawet się biliśmy jak rodzeństwo i bawiliśmy w pokemony.

Nie pukając weszłam do środka wszyscy spali z zaciągniętymi zasłonami, ale dobrze wiedziałam które łóżko należy do blondyna.
*niemamskojarzeń*

Delikatnie rozsunęłam zasłony i położyłam się obok niego.
-Draco – szepnęłam mu do ucha.
-yyymm – jedynie zamruczał
Zamiana boChaterów w zwierzęta.

- Obudź się , proszę. – powiedziałam
-Sofie ? co ty tutaj robisz ? – powiedział w półśnie Draco
-ja musiałam z kimś pogadać
Ale i tak mnie nie zrozumiesz!

- a nie mogło to zaczekać do rana ? Na Merlina Sofie kiedyś coś ci zrobię za te twoje wybryki
- no dobra to ja już pójdę – powiedziałam a on zatrzymał mnie ręką delikatnie objął
- no teraz to już mów o co chodzi ..
Leżeliśmy a ja opowiadałam mu całą sytuację z Oliverem
- Draco ja się naprawdę boję że coś mu się stanie albo że on odkryje kim jest moja rodzina, kim ja jestem, nie mogę go oszukiwać .. rozumiesz ? – próbowałam go przekonać
- Zzzzz….
- Na pewno nie rozumiesz! Nikt mnie nie rozumie!
- Nie, nie dam rady już zjeść więcej…

- odpowiedz sobie na jedno pytanie. Czy go kochasz ? i czy jest warty tego wszystkiego.
- ja .. to stało się tak niesamowicie szybko – odpowiedziałam
To było takie turbo, hiper, ekstra szybkie.

- no właśnie ! nie gadacie ani nic przez 5 lat . 2 razy cię pobił i od razu wielka miłość.
Właśnie! Mama ci nie mówiła, żeby nie zadawać się z kibolem?

Wiedziałam że Draco nie kpił z powagi sytuacji ale on taki już był, cyniczny i dosłowny.
Czemu ja przeczytałam „ceramiczny”?

- Chłopaki obudźcie się ! Roxy zniknęła – wparowała do dormitorium chłopaków Roxy.
Też idę siebie poszukać! Mamo! Zniknęłam! Widziałaś mnie gdzieś?
(Wparowała? Czyli jak? Zamieniła się w gazo-ciecz?)

-Roxy nie budź w ten sposób ludzi to nie jest normalne zachowujesz się jak rozhisteryzowana puchonka. – powiedział Blaise podchodząc do niej i czule całując. Przez Momot zapomniałam że ona kogoś ma . A co było ze mną ? ja byłam sama ? czy kogoś miałam ?
Żyletka się do ciebie uśmiecha!

Przez Noc Draco trochę rozjaśnił mi sytuację z Oliverem ale wątpliwości zostały.
Wątpliwości czekają, aż ktoś im poda w końcu tą cholerną herbatę.

Zeszliśmy wszyscy razem na śniadanie nie wzbudziło to niczyjej uwagi gdyż zawsze to robiliśmy .
Szybciej, bo nie zdążycie zjeść!

Weszliśmy do Wielkiej Sali .
Daliście radę bez GPSa?


- Dobiorę was w pary bo test wyszedł niezadowalająco – powiedziała profesorka – Nie ma żadnych wymian ani marudzenia ..
Będą tańczyć poloneza, bo źle test napisali.

Wiedziałam że zawsze muszę mieć najgorzej . Trafił mi się zdrajca krwi Ron który był beznadziejny z wszystkiego co było możliwe . Draco musiał pracować z jakąś puchonką a Roxy z Granger. Ta miała w sumie zawsze najgorzej ze wszystkich. - Rudzielcu ! tylko nie bądź zbyt blisko mnie ! – powiedziałam do Rona
- o to się nie martw, ! – odpowiedział i się odwrócił.
- Teraz wasza praca będzie polegała na tym że … -
Będziecie uczyć się stawiać trzykropki…

- COO ? miesięczny test z tymi debilami ? – oburzył się Draco. Mianowicie każda para dostała kopertę a w nie instrukcje. Do zrobienia były przeróżne rzeczy, od znalezienia czegoś w bibliotece po transmutacje czegoś w coś i oczywiście referat.
A ja myślałam, że będzie jakaś praca w terenie albo coś w tym stylu.

- Panie Malfoy , kogo pan nazywa debilem ? – skrzywiła się pani profesor. – proszę się uspokoić albo będę musiała odjąć punkty Slytherinowi. Jesteście wolni. Żegnam.
I już nigdy mi się na oczy nie pokazujcie.

-Co za dzicz , Ty w ogóle nie potrafisz postępować z kobietami – odezwał się Draco który wyrafinowanym krokiem szedł za nim .
AŁtoreczka zrobiła z Malfoy’a przemiłego romantyka.

- Nie i chyba nigdy nie będę wiedziała .- odpowiedziałam – A właśnie chciałeś się mnie o coś zapytać o ile dobrze pamiętam
- Taa .. – powiedział zmieszany – ale teraz powiedzmy że straciło ważność moje pytanie.
Przeterminowało się. Zrobiło się kwaśne i zaczęły jakieś niezidentyfikowane obiekty pływać na wierzchu.

Zapadła niezręczna cisza. Byłam ciekawa o co chodziło ale jeśli Draco tak odpowiadał to i nawet proponując mu wszystkie słodycze z Zonka nie powiedziałby ani słowa.
Od kiedy to w sklepie Zonka były słodycze?

Patrząc na Roxy i jej nowego chłopaka brakowało mi pocałunków przytulania i poczucia tego że ma się kogoś obok siebie. Chciałam znaleźć Olivera ale nie miałam pojęcia gdzie teraz może być. Mimo to przeprosiłam znajomych i wyszłam z pokoju wspólnego biedny Draco będzie musiał albo robić za przyzwoitkę albo zadowolić się Goylem, no albo znaleźć przelotny romans na 2 godziny co było w jego stylu.
Nikt nie mówił, że to będzie yaoi.

Biegłam po schodach w dół i w górę potem korytarzem potem jeszcze jeden i byłam pod wejściem do Wielkiej Sali a z niej właśnie wychodził Wood. Od razu zatrzymałam się nie będąc pewna czy robie dobrze i w ogóle co zamierzam zrobić. Oliver uśmiechnął się i powoli podszedł do mnie, obejmując w pasie.
Wood ma długi ręce skoro idąc obejmował ją w pasie, albo to… Diclonius.

- Cały dzień cię nie widziałem ! –powiedział i przytulił się nie wiedziałam co robić tak bardzo chciałam go pocałować i odepchnąć za razem.
Jak to? A przy śniadaniu?

- e .. Zostaw mnie ! Nie patrz na mnie ! odejdź ! - wrzasnęłam i wyrwałam się z uścisku spojrzałam na niego, wyglądał jakby zdeptał go trol.
Jestem za moda żeby zostać zjedzona! Zjedz Pottera!

- Sofie.. ale .. o co chodzi przecież .. – powiedział a ja odwróciłam się i odeszłam płacząc. Oliver był w szoku nie szedł za mną stał jak wryty. Szłam prosto przed siebie nie widząc niczego .
I nagle przywitała ją ściana rozwalając jej nos. Co skończyło się tragiczną śmiercią boChaterki.

Muszę pogratulować aŁtorce, że nie robiła błędów ortograficznych… Ale logiki to za cholerę nie było.
Koniec! Zrobię sobie teraz miesiąc wolnego.

sobota, 20 czerwca 2009

W poszukiwaniu zaginionego przecinka, czyli córka Voldemorta numer 9775239. Część 1

Tym razem specjalnie na wakacje „Pani i Władczyni” rusza do akcji... Sama. Ofiara http://corka-voldemorta.mylog.pl

A tak poza tym: Hapi Holidej!


Rozdział 1 "Początek 7 roku .."
... życia.

Prolog ..
To podstawa.

Byłam małą dziewczynką mało rozumiejącą i przejmując się światem.
Niemożliwe!

Pewnej nocy nie mogłam zasnąć poszłam do pokoju rodziców aby zobaczyć śpią..
Śpią nie lubi jak się na nią patrzy.

- Nie rób tego nie pozwalam ci ! – krzyczała matka .
Słyszysz?! Nie rób tego, bo odinstalują ci Tibię z kompa i będziesz wtedy płakać.

- Ale to też jest moje dziecko i nie chcę żeby było śmiercożercą od urodzenia ! – Bellatrix nie poddawała się.
Łoj tam. Co ci szkodzi. Ja od urodzenia chciałam mordować ludzi.

- Wyruszam dziś w drogę musze zabitego dzieciaka . – Powiedział Voldemort .
Nowe święto? „Zabitego dziecka”? *staje z długopisem przed kalendarzem* Którego to?

-Kogo zabić Tato ? – spytałam cieniutkim głosikiem .
-Twoją starą! Muwhahahaha!

- Nie nikogo skarbie. Jednak musze tobie coś dać – wyjął z kieszeni medalion na srebrnym łańcuszku był dla mnie ogromny jak dla małej dziewczynki. Włożył mi go na szyję i wyjął różdżkę. Przyłożył ją do mojej ręki i wypowiedział zaklęcie. . . potem przez 2 dni wił się na moim małym przedramieniu czarny wąż.
Na trzeci dzień wężyk zdechł.

Potem faktycznie dorosłam
Niestety, bohaterowie też się starzeją… Ale w jakimś szybszym tempie.

Zawsze traktowali mnie jako taką maskotkę towarzystwa.
Chcesz herbatki, mysiu-pysiu?

Przez większość życia byłam sama. Mama się odizolowała ode mnie nawet kazała mi mówić do siebie po imieniu a nie mamo jak w normalnych rodzinach. Wiedziałam że byłam kimś innym niż wszyscy jednak nie wiedziałam dlaczego.
I nikt cię nie rozumie.

Udałam się z naszym domowym sługą na ulice pokątną znałam ją na pamięć.
BoChaterka lubi chodzić po kątach. Tylko żyletki jeszcze brakuje.

Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy które były na liście i wróciłam do domu.
Sama, bo sługa po dłuższym przebywaniu z Sofie (tak ma na imię boChaterka?) dostał traumy.

Następnego dnia zaczęła się moja wielka przygoda .. już na peronie 9 i 3\4 poczułam że to będzie inne życie niż dotychczas ..
Cuż za przeżycie! Jazda pociągiem. Trasa: *miasto aŁtoreczki* – Wrocław G(ł)ówny, Wrocław G(ł)ówny – Wołów, a Wołów – Lubiąż to już z bucika.

- Ta ! – wstałam z odciśniętą poduszką na twarzy i poszłam zjeść śniadanie
Poduszka zostawiła swój ślad na twarzy boChaterki? Straszne! *chowa się pod biurko*

Roxy była bardzo ładna wysoka blondynka ale nie zachowująca się jak blondynka grała razem ze mną w Quidda na pozycji ścigającej. Zawsze uśmiechnięta byłyśmy bardzo podobne do siebie.
A nieuśmiechnięte byłyśmy podobne do trolla, czyli to częściej.

- Wspominamy wakacje a ty co nudzisz się z Pensy w przedziale ? – powiedziała Roxy.
- Nie, musiałem uciec, bo śpiewała „jesteś szalona”.

-No można tak powiedzieć. Chciałem wam kogoś przedstawić.. – Draco wszedł do środka a za nim trzech bardzo wysokich chłopaków .
Ci chłopcy byli taaaacy wysocy, że wchodząc do przedziału musieli zgiąć się w pół... Nie, chwila... W pięć czwartych.

- To jest Marcus – pokazał chłopaka a ten z gracją się ukłonił. – ten to Simon – chłopak również ukłonił się biorąc przykład z kolegi.
Obaj ćwiczyli balet.

- no i został nam wstydliwy Pablo – Draco uśmiechnął się a chłopak się zarumienił.
Pablo? Pablo Ż?!

Roxy trochę zaczarowana odprowadziła wzrokiem Simona.
Kiedy po 10 minutach wzrok nie wrócił, zaczęła go szukać.

- Ej .. podoba ci się ? – spytałam się
- no troszkę .. – Roxy zarumieniła się – mam nadzieje że będzie w Slytherinie.- potem obie wpadłyśmy w nagły atak śmiechu .
Szybko! Reanimacja! Zaraz je stracimy… Nie, this is impossible. Mary Sue jest przecież nieśmiertelna. Gdyby zginęła… To byłoby zbyt piękne, by mogło być prawdziwe …

- Dziś mam zaszczyt powitać 12 nowych uczniów klas wyższych i 30 pierwszaków. – zaczął smęcić Dumbledore.
A tych dwunastu znaleźli na dworcu w Hogsmeade.

- Simon McDarvins – wywołała McGonagall Chłopak usiadł na krzesełku jak poprzedni pierwszoroczni Tiara długo się zastanawiała jednak wywołała ..
... demona o stu twarzach, dwustu rękach i jednej nodze.


- Huffelpuff- rozległy się oklaski i Simon powędrował do stołu Huffelpuffu.
Tak wędrował i wędrował. Dniami i nocami. Tygodniami i miesiącami. Aż w końcu dotarł do celu. Do „stołu Huffelpuffu”.

- Pablo Beressi – McGonagall wczytała nazwisko owego wstydliwego chłopca z przedziału
A jednak to nie jest Pablo Ż.

-oby do Slytherinu – powtarzała Roxy .
-oby się wywalił
-oby się zabił

- Roxy spokojnie ! to tylko chłopak – zaśmiałam się
- ale zobacz jaką ma słodką twarzyczkę !
Cud, miód, czekolada i zupa.

- RAVENCLAW ! ! – tiara powiedziała bardzo głośno
- Hahahaha! – Megi krzyknęła bardzo cicho

- Marcus Brown ! – kolejny przystojniak z przedziału siedział na małym krzesełku
Bo na większe nie było ich stać.

Po uczcie razem z Roxy udałyśmy się do naszego Dormitorium gdzie czekały już nasze rzeczy.
Emo linijki, żyletki, domestos, nożyczki, żyletki, klej, strzykawki, kabel, błyszczyk itd.


ROZDZIAŁ II "cos na temat Quidditcha"
Już nie mogę się doczekać końca…

Przepraszam wiem że trochę pokręciłam
Nic nie szkodzi *ostrzy tasak*

ale stwierdziłam że nie będzie się życie Sofie kręciło w około znanych postaci HP tylko tych takich z 3 planu.
Czemu nie z czwartego?

Mam nadzieję że mi wybaczycie. ;)
No... Za pewną opłatą.

Wstałam rano ubrałam się w nowe szkolne szaty Roxy zawsze była rannym ptaszkiem więc nie miała problemu ze wstawaniem.
Roxy po pewnym czasie postanowiła zamieszkać w klatce.

- Oj daj spokój ! To nic takiego .. – powiedział zmieszany blondyn
Zmieszany, niewstrząśnięty.

- Spoko Draco nic się nie stało. To twoje matki żony i kochanki .. – zaśmiałam się.
Że co?

- Sofie ! na brodę Merlina i wszystkich gnomów ! Czemu ty się zawsze spóźniasz – weszła w nas Roxy
O.o? „weszła w nas Roxy” … Dobra, nawet ja mam jakieś tam zboczenia… Ale ałtorka ma jeszcze większe!

- No lekcje i to jeszcze z McGonagall ! – Roxy wykrzyczała jak zwykle bardziej ode mnie przejmowała się lekcjami.
McGonagall każe was wychłostać *szatański uśmieszek*

- Musze skoczyć po ksiązki ! – mina już nie była taka wesoła jak wtedy kiedy wstałam z łóżka
Jak tak boChaterka sobie skakała, mina postanowiła się zdetonować i z tej skoczliwej dziewuchy zostały same skrawki skóry i trochę wnętrzności na ścianach i podłodze.

-Czemu zawsze ja ? JA ? JA ? się musze spóźnić ? – mówiłam do siebie biegnąc korytarzem.
Bo nikt inny nie chciał twojej roli.

Wleciałam do dormitorium jak błyskawica wzięłam torbę z książkami i wybiegłam powrotem na teren zamku.
Wybiegła powrotem? O.o? Sorry, I don’t sapek rumunia.
A dormitorium nie było na terenie zamku?

Z daleka widziałam jak McGonagall otwiera sale stanęłam na samym końcu zaraz za Potterm i jego dziwnymi przyjaciółmi, spojrzeli się na mnie jak na idiotkę, za co ja odwdzięczyłam się wrednym spojrzeniem i weszłam do Sali.
A jak inaczej spojrzeć na idiotkę?

- Macie 30 minut- profesorka klasnęła w dłonie i na pergaminach pojawiły się pytanie. Przez kolejne 30 minut głowiłam się aby przypomnieć sobie cokolwiek z transmutacji z poprzednich lat.. zaklęcia.. ruchy różdżką .. koszmar. ..
A ja się nie zdziwię jak dzisiaj będę miała koszmar, w którym zmuszą mnie do powtórnej analizy tego bloga.

- Roxy masz plan lekcji ? – spytałam się.
- Nie, po co mi plan lekcji?

- mam – zaczęła przeszukiwać kieszenie – mamy teraz .. 2 godziny Eliksirów .
- o wreszcie normalny nauczyciel – zaśmiałyśmy się i zeszłyśmy do lochów. Stanęłyśmy pod ścianą
Wczołgałyście się pod ścianę? A może podniosłyście ją i tak po prostu sobie weszłyście pod nią?

- Hej Sofie – usłyszałam głos za moich pleców
Za moich pleców (czasów) też słyszałam głosy.

- ee.. Cześć Marcus co tam ? – spytałam się chłopaka który chyba był bardziej zmieszany ode mnie .
Wszyscy tam są zmieszani… Co to? Sałatka z ravioli czy bigos z kapustą?

- Chciałem was zaprosić bo dzisiaj chłopaki robią imprezę w naszym dormitorium jakąś taka powitalną żebym poznał parę osób więcej, przyjdziecie ?
- Loffam imperski oczywiscie ze przyjdziemy
- Nie, nie przyjdziemy
- psyjdziemy bedzie słiiit
- Spierdalaj, nigdzie nie idziemy.
- chcesz słiit busiaczka?
*morduje swoje ‘słit ja’*

- No jasne że wpadniemy ! – powiedziałyśmy razem z Roxy równocześnie.
- oo wielkie dzięki – powiedział wielce uradowany szatyn.
To był sarkazm?

- Co się tu dzieje! Pakujcie się do klasy ale już ! – groźny głos z za naszych pleców należał do Severusa
Severus trzyma swój głos na smyczy. Ten głos jest groźny i szczeka.

- tak jest panie profesorze – powiedzieliśmy chórkiem i usiedliśmy do swoich ławek
Ja to bym usiadła przy ławce, ale u nich to nie robi zbyt dużej różnicy.

-Chcę wam powiedzieć że ten rok nie będzie dla was wyjątkowo ciężki więc radzę się przyłożyć od samego początku. – powiedział profesor kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca i zapadłą cisza.
Po co się przykładać jak nie będzie ciężki?

Snape udał że się uśmiecha
Jakoś mu nie wyszło.

- Draco, Roxy i Sofie ! pozwólcie na moment – Adrian powiedział a my za nim poszliśmy i zamknęliśmy drzwi
- przejdę do rzeczy, dziś trening o 18 na boisku ! musimy się wziąć ostro do roboty żeby znowu Gryfoni nie byli tacy pewni siebie że znowu uda im się wygrać! – Chłopak mówił z pełnym przejęciem a ja sobie myślałam „Cholera, kiedy ty się taki ładny zrobiłeś ? ”
- Kiedy ty trenowałaś palce na nakładaniu tynku na twarzyczkę.

- Ał!! Dźgnęłaś mnie nożem w rękę ! – Roxy zawyła z bólu a ja zobaczyłam krew na jej ręce
Oh, nie! Krew! Krew! *udaje, że mdleje*

- Sorki nie chciałam ! – powiedziałam
A gdyby ktoś cię tak potraktował nożem? Na przykład ja *wyciąga nóż od masła*


- Ten pieprzony Adrian nie może mi wyjść z głowy ! – powiedziałam z żalem.
No cuż… coś musiało w tej głowie zamieszkać, było tam tak pusto…
Chcesz słiiit busiacka?
Co?! Ty jeszcze żyjesz? Zdychaj teraz!

- Pucey ! ci się podoba ? no fakt wyładniał ale .. –Roxy miała śmieszno dziwną minę
To tylko te nowe Hallsy tak ryj wykrzywiają.

- Tak ! jeszcze głośniej ! – powiedziałam z oburzeniem.
OK. SZATAN!

Jednak moją agresję wykładałam na boisku. Zapierdzielałam ile mogłam i do ostatnich możliwości mojego organizmu latałam na miotle.
Dopóki mnie śmierć nie zabrała.

- Koniec treningu ! jutro trening o tej samej godzinie ! – powiedział a wszyscy się zaczęli rozchodzić
Jak wszy…

– Sofie ! zaczekaj momencik – powiedział a ja zamarłam .
Masz martwicę?

- grasz o wiele lepiej niż przed wakacjami ! – objął mnie ramieniem. Mnie zamurowało. – takiej zawodniczki w takiej formie już dawno nie widziałem ! no no oby tak dalej panno Ridle – on mowil a ja patrzyłam w jego oczy. Gdyby wiedział że grałam tak dla tego tylko żeby zapomnieć o nim to chyba by inaczej mówił .
Zamurować i jego!

- może dałabyś się zaprosić na spacer ? – wyprzedził moja wypowiedź, że trwa impreza i na nią chce iść.
- może .. – odpowiedziałam – a kiedy ?
-powiedzmy .. za godzinę w pokoju wspólnym, co ? – spytał się
Spacer po pokoju wspólnym? Bardzo wyczerpujące.

- no to masz 40 minut, za 40 minut widzę cię na dole – uśmiechnął się i poszedł.
Wpadłam do dormitorium jak szalona wyrzuciłam Roxy z łazienki która stroiła się na imprezę.
Ło, fux. Z drogi, wariatka biegnie.

- Adrian, Ja, Spacer – wybełkotałam i wskoczyłam do wanny.
Tak w ubraniu wskakiwać do wanny? Schizofremię ma czy co?

Roxy wleciała do łazienki – Nie wybacz ale lubię sama się kąpać ! – powiedziałam i chlapnęłam ja wodą
- No mów cos więcej ! – Roxy mówiła broniąc się przed wodą
Tarcza z klocków lego! Chroń mnie przed wodą!

Odjazdowe ciuchy i średni makijaż, super fryzura, pół butelki najlepszy perfum i dobre samopoczucie co dało niesłychany efekt.
Pić perfumy… No kto by pomyślał, na pewno nie ałtoreczka.

punktualnie zeszłam do pokoju wspólnego on już siedział na sofach .
Jest aż taki gruby, że musi zajmować kilka sof?

BUM !!!! – nagle oberwałam wielkimi drzwiami i leżałam na ziemi i czułam jak wielkie limo urośnie mi od klamki która miała bliskie zbliżenie z moim okiem.
Bliskie zbliżenie? *odjeżdża na krzesełku*


- sory ! ale nie widziałem cię – powiedział i odgarnął moje włosy.
Jak mogłeś jej nie zauważyć?! Stała tuż za drzwiami! Powinieneś ją zobaczyć!

Długa kąpiel i milion myśli w głowie . Adrian. Oliver. Marien . Położyłam się spać impreza się skończyła jakoś nad ranem przynajmniej wtedy Roxy wróciła do dormitorium.
Bąbelkowe dobranocki. Od dziś śpię w wannie.

Koniec części pierwszej. Druga część już za tydzień, jeśli dożyję.

sobota, 13 czerwca 2009

Nowe kosmetyki Snape`a oraz jego niezła dupcia Chary Poder

Kolejna analiza kolejnego bloga z uśpioną logiką. Ofiara http://tokiohotelwhogwardzie.mylog.pl/ (tytuł przepełniony grozą) Analizowały: „Pani i Władczyni” i Kagami z narastającymi mdłościami. 


Oprawa graficzna: Zasrana dodzia lodzia w różowiutkim słit (shit) ubranku. (Chyba zaraz zwymiotuje… A obiad był taki pyszny T_T Pierogi z mięsem aŁtoreczki xD) Tło już nie takie szokujące, gdyż niebieskie bez „dodatków” typu gwiazdeczki, serduszka czy inne pierdółki. Oczywiście nie mogło zabraknąć sondy z pytaniem „Czy podoba ci się mój blog” odpowiadam prostym… NIE!


To opowiadanie o Hogwardzie może będzie jak wszystkie, a moze nie... zresztą sami ocenicie.
Już to widzę. Z mojego ukochanego Hogwardu zrobi burdel.
A ja jakoś tego nie widzę.

Monika Doda Lavigne-długowłosa blondyna z niebieskimi perełkami(oczami jakby ktoś nie wiedział), ma kolczyk w pępku i języku, a tatułaż na dole pleców na kręgosłupie(slońce jak Anastasia) jest zwariowana i zdrowo porąbana, lubi szybką jazdę, psy i ostre brzmienie.
A ja mam pentagram na kości czołowej.
„Doda Lavinge” eee… Cudowne połączenie ksywki i nazwiska znanych… Chyba… Piosenkarek. (o dodzie nie mogę tego powiedzieć xD) 
A te ostre brzmienie to Camp Rock?
Zdrowo porąbana? To może zaproponujmy jej wycieczkę do Lubiąża za free.
Nie zgadzam się! Nie chce jej spotkać jak będę na wakacjach u babci.

Kasia Viki Mad-ma długie, kręcone, blond włosy, ale je prostuje, ma piwne oczy i kolczyk w brwi i wardze, bo miała rozciętą, ma tatuaż na plecach i jest walnięta (jej opowiadania znajdziecie na www.jooliamad.mylog.pl)
Prostuje włosy, ponieważ nie mogła się doczekać pierwszych rozdwojonych końcówek, przyspieszonego procesu wypadania włosów i tym podobnych.

Severus Snape-nauczyciel od eliksirów, ma czarne, przetłuszczone włosy, ktore sięgają mu do ramion i czarne, ponure oczy, większość uczniów się go boi, bo of course jest nieczuły :D
Severus nie ma przetłuszczonych włosów! On po prostu używa nowego szamponu Nivea Diomond Gloss.
Przetestowane dermatologicznie.

Bill Kaulitz-ma brązowe oczy, blond włosy(obecnie czarne, bo przefarbował) i fryz w stylu manga, jest pojechany, otwarty i miły
Przejechał go pociąg?
Włosy w stylu manga? No way! 

Tom Kaulitz-jest bratem Billa, ma blond dredy :P i brązowiutkie, powalające spojrzenie. To typ podrywacza, luzak, ma spox nawijkę na wszystko znajdzie radę
Z Kagami w wojnę na słowa by nie wygrał.
Jego spojrzenie powaliło w tamtym tygodniu na mnie wieżowiec.

I parę innych :), ale o niech dowiecie się w trakcie.
Za jakie grzechy?!
A ja myślałam, że już skończyła.

Jechałam z Vicy do Hogwardu, nie wiem czy wspominałam o tym, że Vicy jest nauczycielką mugolarstwa
Relacje z nauczycielem? Coś tu śmierdzi.
Pewnie ma wybitny z „mugolarstwa”. 

Vicy była tak ,,miła", że poszła ze mną poszukać McGongal by dała mi hasło, gdy ją znalazłyśmy poszłyśmy do Gryfindoru :), ale niestety wpadłyśmy na Snape'a.
Snape w Gryfindorze?
A cuż on tam porabiał?
Pewnie poszedł odwiedzić Chary’ego Podera by wlepić mu kolejne szlabany… W dodatku w jego gabinecie… Ciekawe czy Snape ma przed oczami grzeszne obrazy?… Bo bądź, co bądź z Chary’ego Podera jest niezła dupcia (Snarry)

Vicy wyglądała komicznie gdy kurczowo trzymała się ściany.
Zakochała się w ścianie! Bała się, że jej ucieknie, gdyż dla ściany związki homoseksualne były nie do pomyślenia.*
Smutne *skanuje głowę w drukarce Kagami*
Megi szuka inspiracji w jakże nietuzinkowy sposób, a to tylko, dlatego, że została do tego zmuszona.
W bardzo okrutny sposób. *ogląda wydruk swojej twarzyczki*

Myślałam, ze posikam się ze śmiechu
Uuuu… Znaczy teren sikami! Nie dobrze! Trzeba ją wykastrować póki czas!
Będzie śmierdziało *zakłada maskę gazową*

Wydawało mi sie, że coś jednak czuje do niej i to nie była odraza czy cosik tylko coś trudne do określenia.
Tak. Proszę wytłumaczyć mi łaskawie, co znaczą te wypociny, które zwiesz zdaniem. Ha! Zastanawiam się nad tym gdzie podziewała się i co robiła AUTOreczka, bo na lekcję języka polskiego na pewno nie chodziła a co dopiero mówiąc o ogólnym uczęszczaniu do szkoły. 
A może aŁtoreczkę wywalili ze szkoły?

Zamyślilam się. Nagle, ktoś sprowadził mnie na ziemię, to był Bill i jego słodki głos
Jego głos był tak słodki jak lukier na gniazdkach z karmelka… Wykręca mordę po pewnym czasie i nie ma się ochoty na więcej… A jeśli jedzie się standardowo na cukrze tak jak ja- 12h na dobę, to przy większym szczęściu skończy się to tylko na wizycie u pana kibla…
Nie róbcie jak Kagami. Ona to już hardkorowiec.


-,,Może byśmy wyruszyli za tydzień do Hogmes?"
Hogmes? Hm. Hogmes… Nie znam zadupia.
Byśmy może tam wpadły? Oczywiście jak będzie czas…

Gdy skończyła się uczta wraz z Tomem i Billem pomaszerowałam do dormitorium.
Raz, dwa, raz, dwa. Maszerować równo, bo nogi z dupy pourywam. – Generał Drops. (Dumbledor)
Trzy i cztery, pięć i sześć, sześć i sześć. (Satan)

Vicy zniknęła mi z oczu, ale jej się nie dziwie w końcu jest psorką.
Ona na pewno ma wybitny z tego przedmiotu… *Cichy szept* Koru~~~ pcja.
Na pewno ona jest Elven Elder i użyła Return.

Żeby tego było jeszcz mało to pierwsze dwie lekcje miałam z Severusem! (Oh, no!) Nie wiem jak je przeżyje. Jeju! (Oh, fuckin’ shit!) Już jutro! ;( Pożegnałam się i poszłam z koleżankami do pokoju.
Nie było na pożegnanie „słit całuśków”?
Nie bój się on tylko Chary’ego Podera próbuje napoić trunkami miłosnymi tobie to nie grozi xD W dodatku nie ma gorszej niezdary od Nevilla, więc jesteś bezpieczna… Możliwe, że nawet na ciebie nie spojrzy.
Albo ona jest jeszcze gorsza od Nevilla… To już inna sprawa.

Tak strasznie nie chciał9o mi się wstać, nie miałam siły.
To, co ona robiła w nocy?
Mi też się nie chceiał9o… Ale czytać twojego bloga.

Tak strasznie nie chciał9o mi się wstać, nie miałam siły. Gdy wreszcie otworzyłam oczy zobaczyłam, że wszyscy śpią , luknęlam na zegarek była północ.
To, o której ona wstaje? *zwija się z bólu*
Północ… Zaraz Hogward zmieni się w przytułek dla magów, którzy są psychicznie chorzy… Dumbel zmieni się w dropsa, Hagrid w wielką stopę… Miona Srenger w słownik ortograficzny… Ron Glizdli w truskawkowe Strepsils natomiast Chary Poder w wibrator Dracona Malfoy`a… xD 
Czarowięzy… 

Nie wiem czemu wstałam i... film mi się urwał.
DVD się popsuło.
No co ty, oni nigdy DVD nie widzieli. Hogward jest opóźniony w rozwoju kinematografii.

Pomyślałam ,,kurcze co jest?!" i spytałam
-,,gdzie ja jestem?"
-,,W SS"-odpowidzieli chórem. Ocknęlam się do reszty i siadłam na łóżku.
Faszyści! Ratować się kto może! (Dzieci i dorośli uważajcie, bo i wy możecie tak niechcący skończyć w siedzibie SS-manów.) *Kagami = masochista pochłania kolejną pastylkę Strepsils truskawkowe… Za jej przykładem idzie również Megi*
Co? Nie! To jest przymusowy przymus! 
Muwhahahahaha.
Nie! Wyjdź! Odejdź! Przepadnij!
No chodź. Jeszcze tylko jedną. * wciska kolejną pastylkę w gardło Megi*
K***a T~T

-,,Ale jak to? Czemu? Po co?"Okazało się, że wczoraj zemdlałam z przemęczenia.
Po cholerę? Ale jakiego grzyba? Dla czemu? 


-,,No nie wiem"-Bill zasępił się
Zasępił się... No to klops... Teraz będzie jadł tylko i wyłącznie padlinę. Megi podnieca się szczurem hodowlanym, więc komentarza brak lol xD
„Patrz myje sie” 

oni traktują mnie jak księżniczkę. Czyż to nie słodkie :))))))))))

Przez miesiąc będę miała wstręt do słodyczy.

niedziela, 7 czerwca 2009

Naruto - przemoc, patologia i rasizm.

Tak oto nasza nowa ofiara http://naruto-fanfic.blog.onet.pl/ pod złe paluszki Catherine i „Pani i Władczyni”. A oto efekty:

Uwaga w tym podrozdziale mogą się znaleźć brutalne sceny, za niesmak przepraszam

Ja już czuję niesmak czytając tego bloga.

Jęk, plamy krwi pokrywały wszystko dookoła.

Logika poszła się chyba utopić.

Raczej poszła się powiesić.


Wręcz przeciwnie, mroził on krew w żyłach, tak samo jak jego oczy.

Jego spojrzenie zamraża wszystko xD

Kto zamroził mi ziemniaki? >.<


Wręcz przeciwnie, mroził on krew w żyłach, tak samo jak jego oczy. Niczym para dwóch węgli, idealnie kontrastując z bladą skórą.

Taa... para dwóch węgli zamraża wszystko. Nawet gotowane ziemniaki Cat.

Ehm.


- No i co ja mam z tobą teraz zrobić? – wyszeptał.

Utopić w kiblu.

Spłuczkę jej zrób.


- Nie odpowiadasz, a może bijąc cię uszkodziłem ci również umysł?

Stop przemocy w rodzinie.

Tatuś jej nie kocha >3<>

Nie wiem, wyjdzie w praniu.

Skuliła się w strachu, że znów może ją bić.

Ja tam bym bardziej skuliła się ze strachu... Ale u aŁtorki to nie robi zbyt dużej różnicy.

- Panie…– zaczęła jąkając się z bólu – ja … przepraszam , on… był za silny… Nie daliśmy rady…

To zabrzmiało jak Glizdogon z HP.


Kolejne kopniaki spadły na brzuch dziewczyny, ta mimo wszystko wyjęczała:

- Panie, daj mi jeszcze jedną szansę… ja…

Uważajcie na spadające kopniaki!


- Nie Agi – przerwał jej – Zbyt długo czekałem na jakiekolwiek efekty twojej posługi. Zostaniesz tutaj, będziesz pilnowała zwoju trzy ogoniastej bestii. Ja wraz z pozostałymi członkami Brzasku, zajmę się Uzumaki. Wezmę demony.

Ja tam bym jej nie dawała do pilnowania zwoju... Bestia się jeszcze wystraszy i ucieknie xD

Ja też wezmę ze sobą demony *bierze swojego pluszowego delfinka i łosia i maszeruje do kuchni po hełm* Idziemy na wojnę!

III wojna światowa party.


W Sali obrad Hokage, patrzyła ze zdziwieniem na siedzącego po jej prawej stronie przywódcę klanu Hyuuga. Zawsze wiedziała, że panują tam dosyć ostre przepisy, ale rasizm? Patrzyła w oczy, tego mężczyzny z powątpiewaniem, czy naprawdę on i jego rodzice mogli to zrobić swojemu młodszemu bratu, dziecku? Przecież to wręcz nieludzkie? I pomyśleć, że w naszej wiosce panuje równość i wolność.

W Konoha Gakure rozszerza się przemoc w rodzinie.

A aŁtorka to rasowy rasista.


- No tak, miała inny kolor skóry niż my, więc rodzina postanowiła się go pozbyć – ironizował Namikaze – Wasza duma by tego nie zdzierżyła, co za plama na honorze klanu. O wiele lepiej wygnać swojego własnego brata.

Ja już się pogubiłam. To w końcu kto to? On czy ona?

Prawdopodobnie obojniak.


- Wystarczy Hiro – przerwała Hokage – Po co przyszedłeś, ta rozmowa miała się odbyć tylko między mną a głową rodziny Hyuuga. Więc jeśli nie masz nic mi do powiedzenia, lepiej się stąd zabieraj.

Ręce i nogi też stąd zabieraj, a także tłów. Hokage chciała rozmawiać tylko z GŁOWĄ.

Przyszedłem pozwiedzać.


Blondyn podszedł do biurka i położył przed czcigodną jakieś papiery. Spojrzała na niego marszcząc brwi.

-Co to do cholery jest? – warknęła Tsunade

-Miałem wenę i postanowiłem narysować ci laurkę. – wyjaśnił.


Pierwsza, druga, trzecia, czwarta i tak dalej.

Piąta, szósta, szósta, szósta, siódma, ósma, dziewiąta, dziesiąta, jedenasta i dwunasta.

O której obiad?

Koło szóstej i szóstej.


Naruto Uzumaki po raz kolejny, rozpamiętywał wydarzenia z przed siedmiu dni. Wszyscy się cieszyli, wszyscy wiwatowali gdy go widzieli.

To jednak były dni, a nie godziny.

Ty, no zobacz. To taki bajer.


Dostał nawet ksywkę. „Nowy Żółty błysk Konohy”.

U nas w Złom Gakure jest taki sklep „Mini Błysk”.


Mimo ogólnego uznania ze strony ludzi, pijackich krzyków: Uzumaki na Hokage, młody shinobi nie był szczęśliwy.

No, trzeźwy by tak nie powiedział.

Wykopać Tsunade ze stołka... Bezcenne!


Opróżnił ostatnią szklankę, sake i lekko chwiejnym krokiem ruszył w stronę domu. Otworzył, drzwi i oda razu poszedł do sypialni, tam nie zdejmując ubrań walnął się na łóżko, zasypiając pierwszym spokojnym snem od wielu dni.

Naruto się nachlał?! To nie możliwe!

A jednak... no i poszedł w kime.


Sasuke Uchiha należał do osób bardzo cierpliwych, ale na wielkiego Hokage ile można siedzieć w tym szpitalu?

Co? Sasuś znowu w szpitalu? Biedny znowu się pociął...

*Udaje że się tnie*

Temu to już powinni przyznać „Orzeczenie o niepełnosprawność” >.<

Będzie miał autobusy za darmo xD

I zniżki na pociągi do szpitala.

Do DSK w Białymstoku.


Zresztą Haruno od incydentu na stadionie go unikała, tak jakby się bała spotkania z nim

Haruno źle sędziowała na meczu piłki nożnej i pseudo kibice się na nią rzucili.

Z kijami i pałkami pseudo kibiców.


Konkretnie boi się jego reakcji na ten pocałunek.

Sakura dostała w mordę kijem i myślała, że ktoś ją całuje.

W pewnym sensie to był pocałunek.

Za kilka miesięcy posądzi kij o gwałt na twarzy.


Z drugiej strony to medyczka, była niewątpliwie piękna, utalentowana idealna wręcz kandydatka na przyszłą panią Uchiha.

Prawdziwa Mary Sue.


Póki jednak, co nie chciała ona wyjść z szpitala. Tak jakby nagle jej praca stała się interesująca.

To jak Thomas Kingsley z „Zabawy w Boga”. Nie chciał wyjść ze szpitala i też był prawie głównym bohaterem xD


Blondynka, tylko kiwnęła mu głową, coś szepnęła do przyjaciółki i poszła w sobie znanym kierunku.

Niemożliwe.

A jednak.


- Witaj –powiedział i uśmiechnął się widząc, że ta się rumieni i spuszcza wzrok.

Zaczepiła wzrok na lince i go spuściła... w otchłań gdzie mieszkają demony, akumy, hollowy i Kagami ze swoimi kredkami.

Przytrzymał ją za podbródek i musnął jej wargi swoimi. To był moment, ale dziewczyna odczytując to jako zaproszenie utonęła w długim pocałunku.

Szybko dajcie koło ratunkowe!

To i tak nic już nie da. Się utopiła.

Zmiana rozkazu. Szybko przynieście trumnę!


Sakura tylko kiwnęła.

Co?! Zmartwychwstała?!

Jest lepsza od Jezusa. Jemu to zajęło 3 dni, a jej 3 minuty.



I tak oto tak jakoś wytrwałyśmy do końca tej obłędnej notki. Następna za niewiadomo ile.



sobota, 6 czerwca 2009

Zboczone ciastka kochają zoofilie w Naruto

Bezduszne, okrutne nieco abstrakcyjne a przede wszystkim niemoralne analizy od dziś gwarantuje Gumka Team. Czwórka dam, które nienawidzą braku logiki w tekstach oraz grafomani… Walczymy również z „udawaną dysleksją” (ludzie, którym wisi ortografia.)

Analizowały:
"Pani i Władczyni"
Kagami

Ofiara:

http://naruto-fan-story.mylog.pl/



Jutsu nie zauważyła nic podejrzanego. Suicide tym razem się upiekło.
Suicide widać jest słaba w kuchni. COŚ tym razem jej się upiekło… ciekawe co?
Rodzice chyba jej nie kochali gdyż nazwali ją „technika”.
Albo kochali… Tylko, że w nocy. xD

Dziewczyna szła sobie uliczką wioski, gdy nagle stanęła jak wryta.
Po drugiej stronie Ino szła sobie pod rękę z Itackim, w postaci „Łasicy”.
Zoofilia się rozszerza…
Kto to Itacki? Nie znam Itackiego.

W końcu Ino cmoknęła chłopaka w czoło i poszła sobie. Itachi patrzył za nią maslanymi oczętami.
Maślanymi? Może jak trochę postoją w cieple to skisną?
Lubię maślankę. xD

Sui myślała, że trafi ją szlag.
A mnie traktor.

Na mózg ci padło, czy co?! Czemu podrywasz tę świnię, zabrakło normalnych dziewczyn w okolicy?! I skąd wiesz jak wygląda Łasica?
Dzięki aŁtorce zabrakło normalnych dziewczyn w okolicy, więc niech nie mają mu tego za złe. A łasice to można zobaczyć na Animal Planet.
Według mnie to kolejny objaw zoofilii AUTOrki. Wszystko widzi w świńskich ryjkach.

Sui poszła sobie dalej. Nie obchodziły jej kłótnie rodzeństwa, chociaż to co zrobił ten bachor…
Biedna nie dokończyła, bo właśnie walnęła się w słup.

Pamiętaj co masz robić. – Yuki podała jej niepozorną, brązową torbę, w której coś podejrzanego przesunęło się głośno.
Hinata kiwnęła głową i odeszła. Z torbą oczywiście.
Ja zawsze wiedziałam, że Hinatka współpracuje z mafią!
Ciekawe, co było w tej torbie…
Może auto-pułapka? Specjalnie dla AUTOrki bloga.

Było ciepłe popołudnie.
Typowe…

- Mg….bś…. Pstr…. Mm… n… zmi? – To miało być pytanie „Czy mógłbyś mnie postawić na ziemi?”
Nigdy bym się nie domyśliła.
W j… akim… ję…zy…ku…. Zost…ooooooo….ło…. to….nypi….sane…

Kiba, ekspert od lingwistyki (bełkot Sachi był niczym w porównaniu z tym co szczekał Akamaru), zastanawiał się tylko chwilę nad odpowiedzią.
Nie ma to jak porównać dziewczynę do psa.

- Nie? – odpowiedział i zaczął iść dróżką. Z Sachi w ramionach oczywiście.
Może idzie w krzaki ją molestować?
Pornografia.

- Cbdzie… Jkns.. ktśzbaczy? – „Co będzie jak nas ktoś zobaczy?”
- Najwyżej ktoś będzie plotkował. O nas. – uśmiechnął się Kiba.
Ow… Dz…i…zi.zzzzz więc jednak! AUTOreczka jest zboczona! *Bije AUTOreczke plastikowym wibratorem*

Wraz z cywilizacją, której nie było, pojawił się też szereg ławek, po jednej stronie dróżki.
Logika poszła spać.
A ja myślę, że raczej już kopnęła w kalendarz. A to wszystko dzięki AUTOreczce.

Hinata szła sobie ogrodem domostwa klanu Hyuuga. Co jakiś czas wkładała rękę do podejrzanej brązowej torby i wyciągała stamtąd jakieś ciastko.
Na jej miejscu bym tych ciastek nie jadła, one przecież się ruszają.

Zauważyła, że chłopak spogląda na torbę z zainteresowaniem.
Piesecku chces ciastecko? No wez piesecku wiem ze chces ciastecko. Takie pysne ciestecko.
Nie chce mi się tego już czytać. Wychodze.
I tak zostałam sama na polu walki…

Tsunade wysłała z nimi małą grupkę z Konohy.
Ach ta Konoha… Jest jak wszy… Wszędzie jej pełno…

Tinzuke był załamany. Po cholerę mają szukać tej idiotki, skoro i tak wróci, jeśli będzie się jej chciało. W tym zmarnowanym czasie mógłby tutaj umówić się z Hinatą, lub inną panienką, która tylko czekałaby aż on zwróci na nią uwagę… Zirytowany kopnął kamień
Tinzuke był załamany… Hm załamany… Acha no tak on się uczy prawa załamania promienia świetlnego w wodzie! To oczywiste!... A tak pro po AUTOreczka tworzy bardzo ambitne postacie: seksoholik, prostytutka, flirciarz, zoofil i zoofilka.

Wtem usłyszeli wrzask dochodzący gdzieś z oddali.
Ale to była tylko Ino uciekająca przed rolnikiem, który chciał ją zarżnąć i przetopić na smalec.

Oprócz tego wrzeszczącego, w pobliżu nikogo nie było.
Eeee… Że co proszę? Czego wrzeszczącego? Powinnam się bać?

- Ale wy jesteście podobni. Jak jacyś bracia czy co.
Kakashi niechętnie oderwał wzrok od książki i spojrzał na nieznajomego.
No cóż, chłopak był gdzieś tak w wieku Naruto i Sasuke. Tak poza tym miał krótkie, acz sterczące włosy. Białe włosy, nie szare. Z twarzy prawie nie było widać podobieństwa.
Ha Konoha poszła za przykładem pewnego filmu „Wyspa” i stworzyła klony mieszkańców a teraz wykorzystuje ich do czarnej roboty, jaką jest branie brudnych pieniędzy, drukowanie pirackich płyt, wszystko co nie legalne za pomocą drukarki Zaka tego od Kamlota. xD

- Dokąd szłeś? – spytała jakby od niechcenia Shinju.
Szłeś? A może tak szedłeś?… Ja wiem, że teraz świat to globalna wiocha, ale bez przesady.

Była zła. Była brudna, śmierdząca, głodna i przede wszystkim zła. Na dodatek mrówki zżarły kanapkę.
Zła do potęgi entej w dodatku brudna i śmierdząca… Kiedyś dzieci bawiły się w palenie żydów, później było palenie homoseksualistów a teraz dzieci bawią się w meneli. XD

Myślała, że szlag ją trafił. Cóż, jeśli nie, to zaraz coś może trafić jego.
A jeśli jego też nie to jak mówiłam spadnie na mnie traktor pana Endrju Leppera.

Ostrze kunaia lekko wbiło jej się w skórę na szyi. Jeszcze milimetr i przebiłoby skórę…
To w końcu wbiło się jej w skórę czy nie? (Efekty prawie jak w X-Men może była mutantem? xD)

Dziewczyna błyskawicznie odwróciła się i zlustrowała go wzrokiem.
…Prawie jak w polskim rządzie. (Lechu! Zabieraj ją!)

- Czekaj. – blondyn złapał jej rękę. Shinaya w pierwszym odruchu próbowała ją wyrwać, ale trzymał mocno. Nie wiedząc czemu poczuła, że się czerwieni.
Scena porno! Jak ja nienawidzę Hentaiów *Podnosi tablice z napisem „Nie lubię Hentai! Dajcie Yaoi!”*

- Ktoś idzie. – szepnął w odpowiedzi i pociągnął ją w krzaki.
„Co robisz?!”
Poszli zbierać jagody? Prawda?

Między drzewami stała dobrze ukryta, mała, a zarazem urocza drewniana chatka
*Kagami pisze poradnik*… AUTOreczki by oddać „klimat” opowiadania zazwyczaj wpadają na pomysł chatki lub domku. *Zaznacza: powiększ czcionkę i dopisuje na marginesie: 80% AUTOreczek*

Uf… To koniec… Myślałam, że nie zdołam zanalizować tego… Opuszczona przez swego kompana xD