Witajcie!

Witajcie na blogu z analizami Gumki Team!
Jeśli macie jakieś uwagi, blogi do analizy lub inne problemy piszcie na gumkateam@vp.pl choć nie zawsze pomożemy.
Nowe analizy w sobotę lub niedzielę.

sobota, 20 czerwca 2009

W poszukiwaniu zaginionego przecinka, czyli córka Voldemorta numer 9775239. Część 1

Tym razem specjalnie na wakacje „Pani i Władczyni” rusza do akcji... Sama. Ofiara http://corka-voldemorta.mylog.pl

A tak poza tym: Hapi Holidej!


Rozdział 1 "Początek 7 roku .."
... życia.

Prolog ..
To podstawa.

Byłam małą dziewczynką mało rozumiejącą i przejmując się światem.
Niemożliwe!

Pewnej nocy nie mogłam zasnąć poszłam do pokoju rodziców aby zobaczyć śpią..
Śpią nie lubi jak się na nią patrzy.

- Nie rób tego nie pozwalam ci ! – krzyczała matka .
Słyszysz?! Nie rób tego, bo odinstalują ci Tibię z kompa i będziesz wtedy płakać.

- Ale to też jest moje dziecko i nie chcę żeby było śmiercożercą od urodzenia ! – Bellatrix nie poddawała się.
Łoj tam. Co ci szkodzi. Ja od urodzenia chciałam mordować ludzi.

- Wyruszam dziś w drogę musze zabitego dzieciaka . – Powiedział Voldemort .
Nowe święto? „Zabitego dziecka”? *staje z długopisem przed kalendarzem* Którego to?

-Kogo zabić Tato ? – spytałam cieniutkim głosikiem .
-Twoją starą! Muwhahahaha!

- Nie nikogo skarbie. Jednak musze tobie coś dać – wyjął z kieszeni medalion na srebrnym łańcuszku był dla mnie ogromny jak dla małej dziewczynki. Włożył mi go na szyję i wyjął różdżkę. Przyłożył ją do mojej ręki i wypowiedział zaklęcie. . . potem przez 2 dni wił się na moim małym przedramieniu czarny wąż.
Na trzeci dzień wężyk zdechł.

Potem faktycznie dorosłam
Niestety, bohaterowie też się starzeją… Ale w jakimś szybszym tempie.

Zawsze traktowali mnie jako taką maskotkę towarzystwa.
Chcesz herbatki, mysiu-pysiu?

Przez większość życia byłam sama. Mama się odizolowała ode mnie nawet kazała mi mówić do siebie po imieniu a nie mamo jak w normalnych rodzinach. Wiedziałam że byłam kimś innym niż wszyscy jednak nie wiedziałam dlaczego.
I nikt cię nie rozumie.

Udałam się z naszym domowym sługą na ulice pokątną znałam ją na pamięć.
BoChaterka lubi chodzić po kątach. Tylko żyletki jeszcze brakuje.

Kupiłam wszystkie potrzebne rzeczy które były na liście i wróciłam do domu.
Sama, bo sługa po dłuższym przebywaniu z Sofie (tak ma na imię boChaterka?) dostał traumy.

Następnego dnia zaczęła się moja wielka przygoda .. już na peronie 9 i 3\4 poczułam że to będzie inne życie niż dotychczas ..
Cuż za przeżycie! Jazda pociągiem. Trasa: *miasto aŁtoreczki* – Wrocław G(ł)ówny, Wrocław G(ł)ówny – Wołów, a Wołów – Lubiąż to już z bucika.

- Ta ! – wstałam z odciśniętą poduszką na twarzy i poszłam zjeść śniadanie
Poduszka zostawiła swój ślad na twarzy boChaterki? Straszne! *chowa się pod biurko*

Roxy była bardzo ładna wysoka blondynka ale nie zachowująca się jak blondynka grała razem ze mną w Quidda na pozycji ścigającej. Zawsze uśmiechnięta byłyśmy bardzo podobne do siebie.
A nieuśmiechnięte byłyśmy podobne do trolla, czyli to częściej.

- Wspominamy wakacje a ty co nudzisz się z Pensy w przedziale ? – powiedziała Roxy.
- Nie, musiałem uciec, bo śpiewała „jesteś szalona”.

-No można tak powiedzieć. Chciałem wam kogoś przedstawić.. – Draco wszedł do środka a za nim trzech bardzo wysokich chłopaków .
Ci chłopcy byli taaaacy wysocy, że wchodząc do przedziału musieli zgiąć się w pół... Nie, chwila... W pięć czwartych.

- To jest Marcus – pokazał chłopaka a ten z gracją się ukłonił. – ten to Simon – chłopak również ukłonił się biorąc przykład z kolegi.
Obaj ćwiczyli balet.

- no i został nam wstydliwy Pablo – Draco uśmiechnął się a chłopak się zarumienił.
Pablo? Pablo Ż?!

Roxy trochę zaczarowana odprowadziła wzrokiem Simona.
Kiedy po 10 minutach wzrok nie wrócił, zaczęła go szukać.

- Ej .. podoba ci się ? – spytałam się
- no troszkę .. – Roxy zarumieniła się – mam nadzieje że będzie w Slytherinie.- potem obie wpadłyśmy w nagły atak śmiechu .
Szybko! Reanimacja! Zaraz je stracimy… Nie, this is impossible. Mary Sue jest przecież nieśmiertelna. Gdyby zginęła… To byłoby zbyt piękne, by mogło być prawdziwe …

- Dziś mam zaszczyt powitać 12 nowych uczniów klas wyższych i 30 pierwszaków. – zaczął smęcić Dumbledore.
A tych dwunastu znaleźli na dworcu w Hogsmeade.

- Simon McDarvins – wywołała McGonagall Chłopak usiadł na krzesełku jak poprzedni pierwszoroczni Tiara długo się zastanawiała jednak wywołała ..
... demona o stu twarzach, dwustu rękach i jednej nodze.


- Huffelpuff- rozległy się oklaski i Simon powędrował do stołu Huffelpuffu.
Tak wędrował i wędrował. Dniami i nocami. Tygodniami i miesiącami. Aż w końcu dotarł do celu. Do „stołu Huffelpuffu”.

- Pablo Beressi – McGonagall wczytała nazwisko owego wstydliwego chłopca z przedziału
A jednak to nie jest Pablo Ż.

-oby do Slytherinu – powtarzała Roxy .
-oby się wywalił
-oby się zabił

- Roxy spokojnie ! to tylko chłopak – zaśmiałam się
- ale zobacz jaką ma słodką twarzyczkę !
Cud, miód, czekolada i zupa.

- RAVENCLAW ! ! – tiara powiedziała bardzo głośno
- Hahahaha! – Megi krzyknęła bardzo cicho

- Marcus Brown ! – kolejny przystojniak z przedziału siedział na małym krzesełku
Bo na większe nie było ich stać.

Po uczcie razem z Roxy udałyśmy się do naszego Dormitorium gdzie czekały już nasze rzeczy.
Emo linijki, żyletki, domestos, nożyczki, żyletki, klej, strzykawki, kabel, błyszczyk itd.


ROZDZIAŁ II "cos na temat Quidditcha"
Już nie mogę się doczekać końca…

Przepraszam wiem że trochę pokręciłam
Nic nie szkodzi *ostrzy tasak*

ale stwierdziłam że nie będzie się życie Sofie kręciło w około znanych postaci HP tylko tych takich z 3 planu.
Czemu nie z czwartego?

Mam nadzieję że mi wybaczycie. ;)
No... Za pewną opłatą.

Wstałam rano ubrałam się w nowe szkolne szaty Roxy zawsze była rannym ptaszkiem więc nie miała problemu ze wstawaniem.
Roxy po pewnym czasie postanowiła zamieszkać w klatce.

- Oj daj spokój ! To nic takiego .. – powiedział zmieszany blondyn
Zmieszany, niewstrząśnięty.

- Spoko Draco nic się nie stało. To twoje matki żony i kochanki .. – zaśmiałam się.
Że co?

- Sofie ! na brodę Merlina i wszystkich gnomów ! Czemu ty się zawsze spóźniasz – weszła w nas Roxy
O.o? „weszła w nas Roxy” … Dobra, nawet ja mam jakieś tam zboczenia… Ale ałtorka ma jeszcze większe!

- No lekcje i to jeszcze z McGonagall ! – Roxy wykrzyczała jak zwykle bardziej ode mnie przejmowała się lekcjami.
McGonagall każe was wychłostać *szatański uśmieszek*

- Musze skoczyć po ksiązki ! – mina już nie była taka wesoła jak wtedy kiedy wstałam z łóżka
Jak tak boChaterka sobie skakała, mina postanowiła się zdetonować i z tej skoczliwej dziewuchy zostały same skrawki skóry i trochę wnętrzności na ścianach i podłodze.

-Czemu zawsze ja ? JA ? JA ? się musze spóźnić ? – mówiłam do siebie biegnąc korytarzem.
Bo nikt inny nie chciał twojej roli.

Wleciałam do dormitorium jak błyskawica wzięłam torbę z książkami i wybiegłam powrotem na teren zamku.
Wybiegła powrotem? O.o? Sorry, I don’t sapek rumunia.
A dormitorium nie było na terenie zamku?

Z daleka widziałam jak McGonagall otwiera sale stanęłam na samym końcu zaraz za Potterm i jego dziwnymi przyjaciółmi, spojrzeli się na mnie jak na idiotkę, za co ja odwdzięczyłam się wrednym spojrzeniem i weszłam do Sali.
A jak inaczej spojrzeć na idiotkę?

- Macie 30 minut- profesorka klasnęła w dłonie i na pergaminach pojawiły się pytanie. Przez kolejne 30 minut głowiłam się aby przypomnieć sobie cokolwiek z transmutacji z poprzednich lat.. zaklęcia.. ruchy różdżką .. koszmar. ..
A ja się nie zdziwię jak dzisiaj będę miała koszmar, w którym zmuszą mnie do powtórnej analizy tego bloga.

- Roxy masz plan lekcji ? – spytałam się.
- Nie, po co mi plan lekcji?

- mam – zaczęła przeszukiwać kieszenie – mamy teraz .. 2 godziny Eliksirów .
- o wreszcie normalny nauczyciel – zaśmiałyśmy się i zeszłyśmy do lochów. Stanęłyśmy pod ścianą
Wczołgałyście się pod ścianę? A może podniosłyście ją i tak po prostu sobie weszłyście pod nią?

- Hej Sofie – usłyszałam głos za moich pleców
Za moich pleców (czasów) też słyszałam głosy.

- ee.. Cześć Marcus co tam ? – spytałam się chłopaka który chyba był bardziej zmieszany ode mnie .
Wszyscy tam są zmieszani… Co to? Sałatka z ravioli czy bigos z kapustą?

- Chciałem was zaprosić bo dzisiaj chłopaki robią imprezę w naszym dormitorium jakąś taka powitalną żebym poznał parę osób więcej, przyjdziecie ?
- Loffam imperski oczywiscie ze przyjdziemy
- Nie, nie przyjdziemy
- psyjdziemy bedzie słiiit
- Spierdalaj, nigdzie nie idziemy.
- chcesz słiit busiaczka?
*morduje swoje ‘słit ja’*

- No jasne że wpadniemy ! – powiedziałyśmy razem z Roxy równocześnie.
- oo wielkie dzięki – powiedział wielce uradowany szatyn.
To był sarkazm?

- Co się tu dzieje! Pakujcie się do klasy ale już ! – groźny głos z za naszych pleców należał do Severusa
Severus trzyma swój głos na smyczy. Ten głos jest groźny i szczeka.

- tak jest panie profesorze – powiedzieliśmy chórkiem i usiedliśmy do swoich ławek
Ja to bym usiadła przy ławce, ale u nich to nie robi zbyt dużej różnicy.

-Chcę wam powiedzieć że ten rok nie będzie dla was wyjątkowo ciężki więc radzę się przyłożyć od samego początku. – powiedział profesor kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca i zapadłą cisza.
Po co się przykładać jak nie będzie ciężki?

Snape udał że się uśmiecha
Jakoś mu nie wyszło.

- Draco, Roxy i Sofie ! pozwólcie na moment – Adrian powiedział a my za nim poszliśmy i zamknęliśmy drzwi
- przejdę do rzeczy, dziś trening o 18 na boisku ! musimy się wziąć ostro do roboty żeby znowu Gryfoni nie byli tacy pewni siebie że znowu uda im się wygrać! – Chłopak mówił z pełnym przejęciem a ja sobie myślałam „Cholera, kiedy ty się taki ładny zrobiłeś ? ”
- Kiedy ty trenowałaś palce na nakładaniu tynku na twarzyczkę.

- Ał!! Dźgnęłaś mnie nożem w rękę ! – Roxy zawyła z bólu a ja zobaczyłam krew na jej ręce
Oh, nie! Krew! Krew! *udaje, że mdleje*

- Sorki nie chciałam ! – powiedziałam
A gdyby ktoś cię tak potraktował nożem? Na przykład ja *wyciąga nóż od masła*


- Ten pieprzony Adrian nie może mi wyjść z głowy ! – powiedziałam z żalem.
No cuż… coś musiało w tej głowie zamieszkać, było tam tak pusto…
Chcesz słiiit busiacka?
Co?! Ty jeszcze żyjesz? Zdychaj teraz!

- Pucey ! ci się podoba ? no fakt wyładniał ale .. –Roxy miała śmieszno dziwną minę
To tylko te nowe Hallsy tak ryj wykrzywiają.

- Tak ! jeszcze głośniej ! – powiedziałam z oburzeniem.
OK. SZATAN!

Jednak moją agresję wykładałam na boisku. Zapierdzielałam ile mogłam i do ostatnich możliwości mojego organizmu latałam na miotle.
Dopóki mnie śmierć nie zabrała.

- Koniec treningu ! jutro trening o tej samej godzinie ! – powiedział a wszyscy się zaczęli rozchodzić
Jak wszy…

– Sofie ! zaczekaj momencik – powiedział a ja zamarłam .
Masz martwicę?

- grasz o wiele lepiej niż przed wakacjami ! – objął mnie ramieniem. Mnie zamurowało. – takiej zawodniczki w takiej formie już dawno nie widziałem ! no no oby tak dalej panno Ridle – on mowil a ja patrzyłam w jego oczy. Gdyby wiedział że grałam tak dla tego tylko żeby zapomnieć o nim to chyba by inaczej mówił .
Zamurować i jego!

- może dałabyś się zaprosić na spacer ? – wyprzedził moja wypowiedź, że trwa impreza i na nią chce iść.
- może .. – odpowiedziałam – a kiedy ?
-powiedzmy .. za godzinę w pokoju wspólnym, co ? – spytał się
Spacer po pokoju wspólnym? Bardzo wyczerpujące.

- no to masz 40 minut, za 40 minut widzę cię na dole – uśmiechnął się i poszedł.
Wpadłam do dormitorium jak szalona wyrzuciłam Roxy z łazienki która stroiła się na imprezę.
Ło, fux. Z drogi, wariatka biegnie.

- Adrian, Ja, Spacer – wybełkotałam i wskoczyłam do wanny.
Tak w ubraniu wskakiwać do wanny? Schizofremię ma czy co?

Roxy wleciała do łazienki – Nie wybacz ale lubię sama się kąpać ! – powiedziałam i chlapnęłam ja wodą
- No mów cos więcej ! – Roxy mówiła broniąc się przed wodą
Tarcza z klocków lego! Chroń mnie przed wodą!

Odjazdowe ciuchy i średni makijaż, super fryzura, pół butelki najlepszy perfum i dobre samopoczucie co dało niesłychany efekt.
Pić perfumy… No kto by pomyślał, na pewno nie ałtoreczka.

punktualnie zeszłam do pokoju wspólnego on już siedział na sofach .
Jest aż taki gruby, że musi zajmować kilka sof?

BUM !!!! – nagle oberwałam wielkimi drzwiami i leżałam na ziemi i czułam jak wielkie limo urośnie mi od klamki która miała bliskie zbliżenie z moim okiem.
Bliskie zbliżenie? *odjeżdża na krzesełku*


- sory ! ale nie widziałem cię – powiedział i odgarnął moje włosy.
Jak mogłeś jej nie zauważyć?! Stała tuż za drzwiami! Powinieneś ją zobaczyć!

Długa kąpiel i milion myśli w głowie . Adrian. Oliver. Marien . Położyłam się spać impreza się skończyła jakoś nad ranem przynajmniej wtedy Roxy wróciła do dormitorium.
Bąbelkowe dobranocki. Od dziś śpię w wannie.

Koniec części pierwszej. Druga część już za tydzień, jeśli dożyję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz